28 listopada 2008

L`Artisan Parfumeur, Patchouli Patch

Cóż tym razem ugotowano w wielkim paczulowym kotle? Toż to już przedostatnie danie, więc powinno wbijać się niczym harpun w podniebienie, niemal zabijać…
Ale nie zabija. Ba! Jest to kolejna odsłona paczuli ugłaskanej, paczuli bezradnej, paczuli „ładnej”…

Na szczęście pomyślano o urozmaiceniu. Nie jest więc źle. Anyż świdruje i nadaje ostrej świeżości (sic!). W Patchouli Patch właśnie to jest „inne”. Czysta świeżość idealnie gra z potulną, na wpół waniliową paczulą, rodem z kompozycji Les Nereides czy Micallef. Dwie ścieżki tworzą swoiste Encorto das Aguas- na początku lecą w nozdrza nie mieszając się ze sobą. Czujemy dwie odrębne nuty, ledwo splecione rzemieniem bazy. Dopiero do dłuższym czasie dwa zapachy stapiają się w jeden…

Fot. Encorto das Aguas

Już jako jedno, Patchouli Patch zaskakuje umiarem w swym bogactwie. Nie jest tak przeładowana jak wierzchowiec Etro, mimo że użyto wielkiej ilości przypraw. L`Artisan po anyżowym początku stacza się w pył korzenny- lekko mokry pył. Dopiero spod spodu wybrzmiewa paczula. Sama paczula jest lekko zdrewniała, zachrypnięta, ale co najważniejsze nie ginie w tle- ona nim jest. Jest bezpiecznie waniliowa, miękka. Żyć nie umierać.

Nie wbija jak harpun w podniebienie, nie zabija, nie kradnie, nie cudzołoży… Patchouli Patch to ostatnie życzenie mającego zawisnąć na stryczku. Ostatnia życiowa przyjemność, ostatnie miłe uczucie…

Nuty: paczula, białe piżmo, kwiat osmantusa, anyż, pieprz, przyprawy
Rok powstania: b.d.
Twórca: Bertrand Duchaufour

Pozostałe recenzje

Dołącz do dyskusji

Subscribe
Powiadom o
guest
1 Komentarz
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Anonimowy
Anonimowy
10 lat temu

Hej! Byłbym Ci ogromnie wdzięczny, gdyby na Twoim blogu pojawiła się recenzja zapachu DZONGKHA 🙂