15 listopada 2008

Profumum, Patchouli

Patchouli to zubożone(ałe?) Borneo 1834, słabsze Patchouli Noir. To paczula bez wzlotów i bez upadków. Paczula poprawna. Paczula ostra i świdrująca. Paczula typowa.

Tym razem rodzina Durante nie pokazała nic oszałamiającego. Nie mogę zarzucić, że Patchouli to kompozycja słaba, bo tak nie jest. Na pewno spodoba się fanom tej nuty w perfumach.

Ja od paczuli oczekuję porwania, przywołania konkretnych obrazów. Nieważne czy będzie to spocony orangutan czy garść piasku w oczach. Niech to będzie COŚ. Przy Patchouli nie ma nic. Żadne obrazy nie przychodzą, choć kompozycja żyje, rozwija się i pokazuje różne swoje odsłony. Szkoda, że wszystko jest przewidywalne, suche. Bo Patchouli nie zaskakuje, idzie powoli do przodu głośno krzycząc co nas czeka za moment.

W dodatku baza jest taka mało zadziorna. Za bardzo ugłaskana. Drzewo sandałowe chyba za tym stoi. Dobra, idę na całość. Patchouli w swojej prostocie po prostu śmierdzi. Przepraszam, ale musiałem to napisać. No bo co mam napisać o paczuli, która nawet nie chce pachnieć kartoflami i jest nudna jak flaki z olejem.

Zbiorę się na obiektywizm. Profumum pokazało paczulę bardzo poprawną, która nie wchodzi w nieprawidłowe niuanse, wydziela z siebie czystą woń paczuli. Jest mobilna.
Ale nuda jaka bije od Patchouli jest nie do zniesienia. Rekomendacja: tylko dla wiernych fanów paczuli…

Nuty: paczula, ambra, drzewo sandałowe, olibanum, labdanum
Rok powstania: b.d.
Twórca: b.d.

Pozostałe recenzje

Dołącz do dyskusji

Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments