Paczula, wielkie widmo, które powstaje podczas zimnej, siarczyście mroźnej nocy. Bestia, która budzi się, gdy rozum śpi. Chce krwi, chce ciała, chce tchnienia.
W składzie: jaśmin, róża, sandał… Na prawdę myślałeś, że to tam znajdziesz, buahahaha
Napisali tak, żeby było fajnie. Może myśleli, że będziesz naiwny i się nabierzesz.
Trochę jaśminu się znajdzie na początku, trochę sandałowca ciut później.
Ale ogólnie to paczula czysta jakich mało. Zimna, straszliwie zimna. Ona nie niesie choroby, Patchouli niesie od razu zgon. W zasadzie to nawet nie zgon, ta paczula niesie rozkład, niesie aurę pleśni. Jest silna w swojej słabości. Jest Twoim Aniołem obleczonym w beznadziejność.
Bardzo krystaliczna, czysta paczula, destylowana setki razy dała efekt mocarnego potwora, który chce zbyt dużo. Bestii, która ma olbrzymi niewykorzystany potencjał. Jest zmrożona w swoim wnętrzu. Wygląda przerażająco, wpół bosko, ale nie ma możliwości… żadnych możliwości.
Santa Maria Novella funduje marazm, oczekiwanie na przebudzenie. Czekanie odbywa się w paczulowym lesie w środku zimy. Szkoda, że wpierw to my umrzemy z zimna, nie doczekawszy przebudzenia bestii. Patchouli to wiersz o czekaniu, bezowocnym czekaniu.
Nuty: paczula, róża, drzewo różane, drzewo sandałowe, jaśmin
Rok powstania: b.d.
Twórca: b.d.