Ciekawie i dość drzewnie się porobiło. Jeśli do tego dodamy polskie akcenty, i nie chodzi mi w tym miejscu o nazwę, to możemy spodziewać się niesamowicie interesującej kompozycji. W zasadzie mało drzewnej, a bardziej łąkowo-polnej. W żadnym wypadku nie kwiatowej jednak. Bo Skarb jest też zapachem dziwnym. Układa się na skórze w wielu wymiarach. Z założenia jest wonią skierowaną nie tyle dla panów, co do panów. Nie bez przyczyny Humięcki i Greaf chcieli stworzyć zapach wyrażający męski płacz. Już na początku zastanawiające wydają się same ramy, w jakich umieszczona została ta kompozycja.

Jak już wspominałem Skarb stworzony przez Christopha Laudamiela nie jest typową kompozycją drzewną. Zresztą samo uchwycenie męskiego płaczu za pomocą drewna nie wydawałoby się dobrym rozwiązaniem. W Skarbie poszło się krok dalej. Wykorzystano tak niespotykane składniki jak suszone śliwki, jęczmień, lubczyk czy rumianek i nasiona marchwi. Z polskiego punktu widzenia to dobrze, że zechciano przez naszą kulturę wyrazić tak głęboki stan jakim jest szloch, i to w dodatku męski…
A sama kompozycja? Miało być wyjątkowo, odkrywczo- tak jest. Zabrakło werwy, kadzidlanego podbicia, nośności. Skarb układa się skórze wyjątkowo niewdzięcznie. Odbiorca odnosi wrażenie, że czegoś zabrakło. Coś zostało stracone.
Trudno zachwycać się Skarbem, który pachnie strike rumiankowo i zbożowo na początku. Mógłby to być wstęp do szalonego szlochu, wielkich łez, rozpaczy, ale tak się nie stało. Twórca poszedł drogą ugrzecznienia, płaczu w poduszkę. Swoją drogą, tak właśnie powiedziano o Skarbie. A ja tylko chciałem poznać szloch Lira nad umarłą Kordelią, to czego nie dał mi Lear BPAL pragnąłem choć w części odnaleźć tutaj. Nie udało się.

Cała drzewność tej kompozycji jest rozmoczona, słona, mało skoncentrowana. Nie powstaje ona z pnia, a z najcieńszych gałązek. Ba, może to drzewność z łanów jęczmiennych?! Tak czy inaczej z czasem i to marne wrażenia znika. Kreują się nuty bliższe mnie. Paczula, bardzo lekko spleciona z kadzidłem, leci w niebo. Taką ją lubię, bo nie pokazuje ziemistego odbicia. Skarb zdaje się też mlecznieć. W efekcie bazę uważam za przykład bardzo wysokiego kunsztu pana Laudamiela.
Wyciszenie spływa ostatecznie. Płacz cichnie, a na plan wchodzi zapowiedź następnych przeżyć. Tak, Skarb w tym momencie zyskuje i to bardzo. Przekazuje mało treści, ale jakże bogate one są. W zapachu brak jest głębokich emocji. Nie starczyło miejsca dla męskich atrybutów. To płacz transseksualny. Ciekawy, ale transseksualny…
Nuty: absynt, mirt, lubczyk, jęczmień, piżmo, akordy wodne, nasiona marchwi, kadzidło, mirra, paczula, irys, rumianek, suszona śliwka
Rok powstania: 2007
Twórca: Christophe Laudamiel