Inspiracja starożytnością wydała dorodny owoc. Eau Lente to niezauważony kryształ w dorobku Diptyque. Dziwne, szczególnie biorąc pod uwagę ciepło i waniliowy, niemal piernikowy przekaz tej kompozycji. To już klasyk, obecny niemal ćwierćwiecze w tkanym zapachami materiale.
Początek jest wybitnie cynamonowy, niesiony jak drobiny piasku w burzy piaskowej. Głowa Eau Lente należy do tych mocno doprawionych, bardzo ostrych, ale mimo wszystko nie “kichających”. Z czasem odpada na miękkie na wpół drewniane podłoże. Wchodzi w przyprawowe, niezwykle bogate nuty. Niesie światło i ciepło. Choć lekka ostrość zostaje utrzymana za pomocą gorzkiego kuminu. Później i to wrażenie mija.
Cała kompozycja zaczyna się powiększać. Pary palonego opoponaksu i leżącego cynamonu skutecznie rozpychają kompozycję. Eau Lente zyskuje przestrzeń. Z jednej strony waniliowa żywica zapewnia niezwykle ujmujące ciepło. Z drugiej, odczuwanie wolnych powierzchni nie powoduje duszności i przesłodzenia. Całość idzie w nuty drzewnej, przyprawowej kompozycji- jakby nie patrzeć słodkiej, ale nie za słodkiej. Bardzo cenię to umiarkowanie w Eau Lente, bo właśnie dzięki temu są to perfumy wybijające się na tle innych, podobnych kreacji.
Jeśli tak pachniały świątynie za czasów Aleksandra Macedońskiego to żałuję, że nie dano mi żyć w IV w p.n.e. Wspaniały, słodki opoponaks, przebijając się goździkowy duch na końcu i wspaniały cynamonowy początek to cechy pozwalające z optymizmem patrzeć na przyszłość tej kilkudziesięcioletniej kompozycji i ze spokojem czekać na ćwierćwiecze. Ufam, że gilotyna Diptyque oszczędzi Eau Lente, bo najlepsze lata jeszcze przed nim.
Nuty: opoponaks, cynamon, kumin, goździki, gałka muszkatołowa
Rok powstania: 1986
Twórca: Desmond Knox-Leet