Stare drzewo nie umarło, bo z wiosną wypuszcza nowe listki. Pokryte wiekowym kurzem, odlatującą korą, na wskroś martwe, choć jak się okazuje błędna to obserwacja. Bursch śmiało się zieleni, wręcz emanuje świeżością. Z tego punktu widzenia to idealny zapach na dzień ciepły, z ciężkim i stojącym powietrzem. Zdecydowanie w klimatach Victrix i Vergilio, a nie Padparadscha`y jak sugeruje luckyscent.
Potężna dawka cytryny i pieprzu w głowie jest głównym sprawcą kichającej odsłony. Lubię takie wstępy, bo zazwyczaj są zapowiedzią ostrego wnętrza. Jeszcze podczas świdrowania głowy można doświadczyć efektu Encorto das Aguas. Bursch rozszczepia się na drzewno-koniakowy akord, który rozwija się niezależne od ciemnozielonego wetiweru wmieszanego w garść ziół i mchu dębowego (bardzo retro przy okazji).
Po zachowaniu się pierwszej części, śmiem wysunąć hipotezę, że Bursch dysponuje jakimś składnikiem, który dźwiga resztę. Cedrowo-alkoholowe nuty stają się solne, wietrzne, po części pyliste i wodne, a mimo tego wciąż zachowują ostrość konturów. To może być kadzidło, bo przecież olibanum często jest plecione jako składnik wprowadzający meandry w brzmieniu poszczególnych nut. Choć z drugiej strony nuty kuchennych ziół nijak się mają do żywiczności tego kadzidła. To istotny problem, który uniemożliwia interpretację kompozycji Acqua di Biella.
Sam nie jestem w stanie ocenić tego zapachu. Niby jest podobny do L`etre aime, ale zdecydowanie grubiej ciosany i mniej świeży, a przede wszystkim brakuje mu bazylii. I właśnie na porównaniu do kompozycji Divine można wysnuć jakieś wnioski. Tam baza zawierała czystek i paczulę, a w Bursch jest mech dębowy, cedr i piżmo. Ostatecznie skłonię się do stwierdzenia, że swoje brzmienie zawdzięcza ten zapach grze kadzidła i cedru na których ma miejsce przedstawienie dwóch akordów, choć to tylko przypuszczenia zagubionego nosa.
Nuty: bergamota, cytryna, rabarbar, rum, olibanum, kolendra, pieprz, szafran, mirra, drzewo cedrowe, wetiwer, mech dębowy, piżmo
Rok powstania: 2005
Twórca: b.d.