Meandruje między dogasającymi ogniskami róża Le Labo i zręcznie, dymną woń wiąże w różanym olejku. Z założenia najbliżej jej do Cashmere for Men- kompozycji Cristiano Fissore. To niemal jednakowy sposób interpretacji drewna i podobnej długości linie. Zresztą patrząc na skład obu kreacji nietrudno dojść do takich wniosków.
Ale o ile Cashmere był papierowaty, chemiczny, pełen imbiru to Rose 31 wygrywa czyste kuranty. Każda nuta idealnie komponuje się z bazą i z niej wyrasta- bez zbędnych trzasków. Sam początek obfituje w zaczernioną pieprzność, mnóstwo cedrowego drewna i kadzidła. Nie mija bardzo dużo czasu, kiedy Rose 31 zaczyna ociekać różanym olejkiem. Absolut nasiąknięty jest drzewnymi zapachami, których gra z różą daje niesamowite efekty.
I popatrzmy na składniki: aoud, olibanum, labdanum, róża, muszkat, pieprz, kumin, gwajak. W tej kompozycji cały potencjał tych nut jest wykorzystany w bardzo wysokim stopniu. Delikatne, niemal mleczne przejście między kadzidłami a aoudem i ciepłym gwajakiem daje obraz tego, jak wielka była praca włożona w tę kompozycję.
Warte zauważenie jest również to, że nie przesadzono ze stężeniem nut drzewnych. Całość jest wyważona i nie traci różanego charakteru nigdy. To jedna z moich ulubionych róż i jednocześnie kompozycji Le Labo. Nie wpada w mdłe niuanse, a każdy element, każdy akord ma jakieś konkretne zadanie i z tego wywiązuje się znakomicie.
Rose 31 nie ginie w niezidentyfikowanej papce jakiś chemicznych utrwalaczy, ale z godnością kładzie się na ciepło-ambrowej (może nawet gwajakowej) bazie z cienkimi cedrowymi drzazgami. I dopiero w końcu tego zapachu dane jest poznać czystek labdanum w odsłonie mglistej, wilgotnej i nawet organicznej, choć zawsze niezmiernie udanej.
Nuty: róża, kumin, pieprz, goździki, gałka muszkatołowa, olibanum, drzewo cedrowe, ambra, drzewo gwajakowe, aoud, labdanum, wetiwer, nuty zwierzęce
Rok powstania: 2006
Twórca: Daphne Bugey