Wizerunek figi rosnącej w Un Jardin en Mediterranee. Z założenie to owoc mało inwazyjny, raczej prosty i pozbawiony wielkiej głębi czy inszych zawirowań, choć zamknięty w butelce z napisem Fico di Amalfi jest bardzo wdzięcznym zapachem na ekstremalne temperatury. Wspominając o butelce nie sposób nie napisać o tandetnym, wykonanym z plastiku korku, który już przed pierwszym psikiem nastraja pesymistycznie. Ale nie butelka i nie korek są najważniejsze.
Sam zapach to mieszanka jednonutowej świeżości. Mamy początkową ostrość, która wypływa z gry wielu cytrusów. Jest też drzewny element, możliwy do detekcji już od pierwszej gry Fico di Amalfi. W sumie wszystkie składniki tych perfum tworzą pulpę, prosty w odbiorze miąższ, który jednak przyjemnie sprawdza się w swojej roli. Czasami brakuje mi tu wody i wtedy zapach stacza się w nieprzyjemnie cytrusowy akord. Kiedy indziej pojawia się słodycz figowa w stylu A la Figue, ale za każdym razem są to etapy nieodbiegające zanadto od głównej drogi Fico di Amalfi– zapach nie zaskakuje i jest raczej bezpieczny, co nie znaczy, że zły.
Kiedyś myślałem, że ponad kolońskimi Hermesami na lato trudno będzie znaleźć coś innego. Czas pokazał, że się myliłem i Fico di Amalfi wychodzi z zadania obronną ręką. Uboższy o tytoń i mocne drzewne podstawy jest lepszy od Un Jardin en Meditrranee w ekstremalnych warunkach. Natomiast oceniając ogólnie to kompozycja Acqua di Parma jest po prostu nudna, choć na upały niezastąpiona. Przy okazji tak łechtającej ego figoluba nazwie trzeba powiedzieć, że ten kto szukał tu jakiś wyraźnych interpretacji drzewa musi poczuć się zawiedziony. No, ale nie wszystko musi urastać do rangi dzieła sztuki- niektóre rzeczy muszą być praktyczne. I właśnie takie jest Fico di Amalfi.
Nuty: bergamotka, cytryna, grejpfrut, mandarynka, drzewo cedrowe, drzewo figowe, jaśmin, różowy pieprz, nektar figi, piżmo
Rok powstania: 2005
Twórca: b.d.