Najnowsza z wód skostniałego domu perfumeryjnego Creed. Ładna, przyjazna i nieinwazyjna, choć momentami męcząca swoim poziomem. Acqua Fiorentina to zapach inspirowany brzaskiem Toskanii i leżącego w pościeli człowieka. I tylko celem małej dygresji powiem, że ten motyw był wykorzystany już w L`Air du Desert Marocain- Andy Tauera.
Dużo osób podejrzliwie odnosi się do zapachów Creeda. To rzecz zrozumiała, szczególnie w kontekście tworzenia zapachów dla angielskiej arystokracji, w których nie można było pozwolić sobie na oryginalną nowoczesność. W efekcie wonności tej firmy były ciężkie, pełne historii, znanych wzorców, ale przede wszystkim eleganckie. Acqua Fiorentina nie wybija się z tego nurtu, choć nie jest do bólu nudna jak wiele innych zapachów.
Z jednej strony to wariacja na temat śliwy, której można zarzucić zbyt wielką dozę sytetyku. Choć mówiąc- “śliwka”, chyba każdy z nas myśli- “Feminite du Bois”. Owoc od Shiseido był mroczny, drzewny, z bogatym wnętrzem. Acqua Fiorentina ma śliwkę dość niemrawą, świeżą, choć duży w tym udział otoczenia, w którym pełno klocków ozonowych, wodnych i cytrynowych. W jakiś sposób sprawia to, że przekaz zapachu karleje.
Wiele czasu musi upłynąć, że kompozycja się ociepliła, czy wręcz roztopiła. Śliwka staje się płynnym napojem, który wsiąka w drzewne korzenie. Cedr i sandał nie zostały uchwycone w sposób zaskakujący, co sprawia, że bliżej im do “perfum gwiazd” niż do niszy jako takiej. Przede wszystkim drzewa są pozbawione ostrości, jakby mleczne. Przy nich bardzo nieśmiało wychyla się zakurzony goździk i niemal plastikowa róża. O dziwo, sama śliwa pięknieje ponad wszelką miarę i zdobywa punkty dla kompozycji. Ale ogólnie to się robi wszystko nieznośnie słodkie i ulepowate.
Nuty: śliwka, róża, goździk (kwiat), bergamotka, cytryna, drzewo cedrowe, drzewo sandałowe
Rok powstania: 2009
Twórca: Olivier Creed i Erwin Creed