22 sierpnia 2009

Editions de Parfums Frederic Malle, Lipstick Rose

Nijak ma się do pięknej Une Rose, bo piękna nie jest. Czasami warto jednak poszukać innych perfumeryjnych wrażeń, bo piękno z czasem nudzi a nawet zawodzi. Z inspiracji szminką powstał zapach Lipstick Rose. Czego jak czego, ale nowości nowych wrażeń nie zabrakło w tej kompozycji. A niech mówią, że brzydko i okropnie. Kicz też może być. Z tego wszystkiego pan Schwieger zdaje się kpić.

Pudrowe cukierki o różnych smakach, które często przewijały się kilkanaście lat temu przez babcine kredensy. Trudno zapomnieć ich smaku, który wyrył się w pamięci, a teraz napawa obrzydzeniem. Ja sam zastanawiam się jak mogłem konsumować je w ilościach tak wielkich i dziś poprzestałbym na jednym, góra dwóch. Takie jest pierwsze wrażenie jakie zostawia Lipstick Rose. Słodko, pudrowo, niemal dusząco.

Nie wpadłem, że jest tu fiołek i dopiero po przeczytaniu składu stało się to jasne. I dopiero po tym akcie byłem w stanie go zauważyć. Świadczy to o dużej perfumeryjnej precyzji i dobrym zgraniu pojedynczych akordów. Najważniejsza rzecz- tutaj mamy do czynienia z wariacją na temat zapachu fiołkowych kwiatów- a nie liści. Wobec tego jest to syntetyk, bo zapachu kwiecia nie uzyskuje się z natury (w przeciwieństwie do absolutu z fiołkowych liści).

Bezsprzecznie fenomenalna jest baza tych perfum. Lipstick Rose kładzie się na poduszce z piżma, wanilii i ambry. Te trzy ingrediencje są bardzo ściśle splecione, ale możliwe do detekcji. Wśród tych aksamitów kładą się różane płatki- lekko zasuszone, ale wciąż pełne olejku- czerwone do bólu. I można mówić, że to retro zapach PRL-owskiej szminki. Róża uchwycona bardzo niezwykle i na pewno zapadająca w pamięć.

Nuty: róża, fiołek, wetiwer, ambra, wanilia, piżmo
Ocena ogólna: 6/10
Rok powstania: 2000
Twórca: Ralf Schwieger

Pozostałe recenzje

Dołącz do dyskusji

Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments