Niby w większości to nie królestwo róży, ale 3 Fleurs umieszczę w cyklu różanym- zbyt dużo tu purpury i czerwieni. Zapach jest naprawdę dobry, choć miałem okazję poznać ciekawsze wariacje na ten temat. No i przewidywalny jest, szczególnie zestawiając go z żywiczną siostrą- Wazambą.

Bogato upierzony jaśmin pręży płatki w ciepły, acz pochmurny dzień przy wtórujących zabiegach tuberozy.Oni rządzą w 3 Fleurs, bo róża jest realnie słabowita. Siedzi w kącie, ledwie pączek wypuściwszy, nie śmiąc zapachnieć mocniej i głębiej. Zbyt dużo dano mocy białym kwiatom, co spowodowało zachwianie kompozycji. Waga z brzękiem uderza o podłoże po stronie jasności. Może właśnie ta chwila wpływa na różę, która rozkwita z każdą sekundą. Tętniący powiew życia wkracza w różane liście, łodygę, płatki a nawet korzenie. Dzikie kolce przebijają jaśminowe płatki a czerwony kwiat głuszy tuberozę. 3 Fleurs okrywa się przewrotnym mrokiem.

Efekt gnijącej ściółki, który perfekcyjnie odwzorowuje duet paczuli i wetiweru w 3 Fleurs został osiągnięty dzięki grze żywicy galbanum i mięcie. Czy czegoś Wam to nie przypomina. Gnicie na mrozie to nic innego jak Thundra Profumum. Może zbyt daleko posuwam się ze swoimi skojarzeniami, ale właśnie taki element można zaobserwować w najnowszym Parfum d`Empire.

I róża cały czas wygrywa swoje akordy w obliczu zniszczonych białych kwiatów. To niesamowite przeciąganie liny może naprawdę się podobać, choć zabrakło historii do zapachu. Motyw kwiatowy jest wyeksploatowany niemal do dna, więc trzeba niebywałej chęci i umiejętności, żeby zaskakiwać w tej materii. Twórcy 3 Fleurs się to udało, choć zawsze mogło być lepiej.
Nuty: róża, jaśmin, tuberoza, galbanum, mięta, piżmo
Ocena: 5/10
Rok powstania: 2009
Twórca: Marc-Antoine Corticchiato