Po róży w kolekcji Lyric, teraz Amouage bierze się za powrót do mocno orientalnych brzmień, gdzie krajobraz łamie się pod stężeniem orientu. Epic Man nie jest nośną kompozycją, bo przeładowanie całkowicie przyszpiliło go do podłoża. I o tym podłożu można dużo mówić, ale to za moment, bo najpierw się pozachwycam. Zielony flakon z metalicznym korkiem (pokrywa ze złota, ale niskiej próby) robi fenomenalne wrażenie, choć niewyleczoną chorobą wieku dziecięcego jest luźne mocowanie korka, który spada z butelki po odwróceniu jej do góry dnem i okręca się wokół przy lekkim nawet ruchu. Mimo to z daleka wrażenie jest przednie.
Zapach niestety nie jest już tak dobry jak opakowanie, bo w Epic Man do charakterystycznego obrazu Amouage dodano fizjologiczne nuty skóry i kastoreum. Przykro to pisać, ale efekt jest traumatyczny. Zmieszanie większości bardzo ciężkich perfumeryjnych nut roślinnych i dodatkowo gra trzech odzwierzęcych jest paskudna. W efekcie ani to skórzany zapach, ani kadzidlany. Spocony bóbr, który uciekł z klatki w pałacu sułtana i odpoczywa na sandałowych podłogach to chyba najbardziej namacalna wizja tej kompozycji.
Czas zdaje się nie istnieć, bo poza odejściem początkowych, mocno przyprawowych nut, Epic Man pada na podłoże ze słodkich, lekko drzewnych akordów, które przesycono do bólu arabskimi zapachami. Twórczyni zapachu uznała pewnie, że jak do pospolitej bazy Amouage doda nut zwierzęcych to wyjdzie nowatorskie dzieło sztuki. Wyszedł spocony bóbr i szkoda tylko flakonu, który ze wszystkich flakonów tej firmy podoba mi się najbardziej.
Nuty: różowy pieprz, gałka muszkatołowa, kmin, kardamon, szafran, mirra, geranium, aoud, drzewo sandałowe, paczula, drzewo cedrowe, olibanum, piżmo, kastoreum, skóra
Ocena ogólna: 2/10
Rok powstania: 2009
Twórca: Randa Hammami