Timbuktu to zapach znany szerokiej publiczności teatru niszowego. Gwiazda- dziwak, ale jednak przyciągająca tłumy na występy, bo nikt nie robi tego co ona. Dzisiejsza opinie będzie robiona metodą „ciuciubabki”, trochę po omacku, ponieważ ta postać Duchaufoura została ulepiona ze składników mało mi znanych i nawet w kontekście całej perfumerii niespotykanych zbyt często. Mowa oczywiście o rozszalałym sercu Timbuktu– karo karounde, który jest kwiatem afrykańskim określanym przymiotnikami: „warzywny”, „jaśminowy”, „ziołowy”, „przyprawowy”. Już tylko na tej podstawie można zaklasyfikować tego L’Artisana to zapachów obowiązkowego poznania.
Już na początku muszę wspomnieć, że Timbuktu naprawdę pachnie Timbuktu, bo usłyszałem, że „pachnie ode mnie murzynem”- cokolwiek to miało oznaczać, ale odebrałem to jako komplement. Zapach jest dziwaczny, ale wdzięcznie się go nosi. Cała zawartość jest dokładnie wymieszana, każda nuta przykryta inną, więc deliberować o składnikach jakoś trudno. Owszem, czuć wetiwer, jest mirra i ten słynny kwiat z Czarnego Lądu. Lekko kuchenna zieleń aż kipi przechodząc w bulionowe niuanse, ale przecież tego można się było spodziewać jeśli rozwiesimy linę, której końcami będą Mechant Loup i Dzongkha. Timbuktu jest bardziej cywilizowany, ładniejszy po prostu. Potrafi wydobyć z siebie lekki i słodki dym, rozmazane obrazy przypraw czy aromat pieczonych warzyw. To wszystko sprawia, że coraz bliżej mi do uznania tego za dowód zaszufladkowania tej kompozycji. Zaszufladkowania tak głębokiego, tak zakorzenionych stereotypów i uprzedzeń, że nawet fenomenalnie zgrana receptura nie potrafi z tych więzów się wyrwać. Bo nie ma co się czarować, ale zapach sukcesu wielkiego nie odniósł i zawsze był traktowany jako ciekawostka przyrodnicza a nie jako perfumy w ścisłym znaczeniu. Ja ten mit obalam, bo kameleon jaki został złożony z Timbuktu na mojej skórze jest po prostu fenomenalny.
Nuty: różowy pieprz, mango, kardamon, karo karounde, olibanum, papirus, wetiwer, paczula, mirra, benzoin
Rok powstania: 2004
Twórca: Bertrand Duchaufour
Ryc. nr 2 z mojeprzepisy.pl