19 września 2010

Guerlain Mahora Eau de Parfum – scalająca się Wenus

Z Mahorą znamy się od dawna, od czasów gdy byłem perfumeryjnym brzdącem. Krzysiu na forum wizaż.pl zachwalał, że sam używa, więc musiałem to empirycznie sprawdzić. Sprawdzić czy aby na pewno kwiatowego Guerlaina może nosić facet. Przy okazji pozdrawiamy Krzysia- dreamera ze starej załogi wizażowych perfum. W ten sposób Mahora wylądowała w mojej kolekcji, kupiona zupełnie w ciemno. Wcale nie będzie trudno zgadnąć jakie było zdziwienie po pierwszym niuchu. Boże, gdzie tu męski pierwiastek?! Stara babcia w kościele i nic więcej. Ale wtedy byłem młody i głupi…

Czym jest Mahora? Pytanie z pozoru proste, ale jednak do dziś dnia pozostaje bez odpowiedzi. Jean Paul Guerlain, który do stworzenia tych perfum użył ingrediencji z całego świata milczy jak zaklęty. Paradoksalnie zupełnie inny charakter ma kompozycja. Snuje swoje opowieści bez przerwy i wcale nie ociera się o prostackie klimaty, o które miałem ją okazję podejrzewać. Zresztą, na dobrą sprawę to trudno powiedzieć, żeby o cokolwiek się ocierała.

Sam zapach jest po prostu upajająco kwiatowy. Na początku Mahora przybiera nieco ostrą postać, gdzie spod ton kwiatów kołaczą azbestowe igły, i gdzie kończy się możliwość rozumienia tych perfum przez większość ludzi. Później zaskakuje. Och, pozytywnie zaskakuje. Miota iskrami neroli wokół ciężkich, zawiesistych nut tuberozy, ylang ylangu i jaśminu. Co ciekawe, sam zapach nie upada pod wpływem zabójczej grawitacji, bo lekkie brzmienie pomarańczowych płatków jakby rozbija kulę kwiatowej masy (może to metafora Wenus?) i nawet pozwala jej się wznieść w górę. Później elementy się spajają. Mija moment i…

Za chwilę zacznę opowiadać o kolejnych nawiedzonych wizjach, ale Mahora po prostu mnie wzięła. I nie jest to tak, że chciałbym nią pachnieć- o, nie. Ma ona coś tak fantastycznego, że aż trudno o tym pisać. Może to ta ciągle rozpadająca się kula, może coś innego. Nie wiem.

I chyba nikt nie odmówi jej statusu perfum legendarnych, błogich zarazem i lekkich, ale też ciężkich. Mahora powala na kolana, po prostu i już. Nawet do końca nie jestem w stanie tego uzasadnić jak gdyby kora mózgowa powiedziała stanowcze „Niet”, ale ze środka głowy coś pchało w stronę tego nie-wiadomo-czego a może kogo.

Nuty: pomarańcza, kwiat migdałowca, tuberoza, neroli, jaśmin, ylang ylang, wetiwer, wanilia, drzewo sandałowe
Rok powstania: 2010
Twórca: Jean Paul Guerlain
Cena, dostępność, linia: zapach wycofany; występował w formie wody toaletowej, wody perfumowanej i ekstraktu perfum

Fot. nr 2 z icademyglobe.com

Pozostałe recenzje

Dołącz do dyskusji

Subscribe
Powiadom o
guest
6 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Anonimowy
Anonimowy
12 lat temu

A ja świetnie pamiętam te niesamowite perfumy.Koniec lat 90tych lub początek tego wieku.Powalające były, a otoczenie kręciło nosem bo rzeczywiście trochę coś z tej babci w kościele…ale jakiej babci!Tajemniczej seksownej jakiejś z innej planety.SZkoda, ze ich brak.

Joanna
10 lat temu

Moja flaszka Mahory umarla zpachowo w zeszlym roku i nie moge jej odzalowac … nie udalo mi sie znalezc nic co chocby w ulamku mogo Mhore zastapic, szkoda …

Magdalena
9 lat temu

Organoleptycznie sprawdziłam i moge z radoscia zakomunikowac ze obecne Mayotte z butikowej linii Les Parisiennes to dawna Mahora 🙂

Marcin Budzyk
9 lat temu

Dobra wiadomość. 🙂 🙂

Anonimowy
Anonimowy
6 lat temu

Czemu tak cudowny, wybitny, jedyny w swoim rodzaju zapach został wycofany? Przy okazji jakiegoś zamówienia sprawiłam sobie próbkę, oszalałam, nie mogłam spocząć póki nie dorwę całej flaszki. Udało się, moje szczęście nie zna granic. Takich zapachów już się nie robi, jego zmienność, głębia i różnorodność nut to cos naprawdę niesamowitego. Według kolegi z pracy pachnie wolnością i tajemnicą 🙂

PS Ostatnio zdarzyło mi się powąchać "aktualną" Samsarę; to, co zrobili z tym zapachem, powinno być karalne 🙁

Michalina

Anna
Anna
9 miesięcy temu

Stałam się ich szczęśliwą posiadaczką 🙂
Cud na cudami…
5 militrów szczęścia zamknięte w przepięknym, orientalnym flakoniku.
Będę używać tylko na wielkie okazje, bo są już praktycznie nie do zdobycia.
Jeśli się nie mylę, one powstały w 2000 roku , nie w 2010 😉

Last edited 9 miesięcy temu by Anna