Made in Italy Emotional Olfactive Landscapes to włoska (no bo jaka inna) marka niszowa. Jej dystrybucja na świecie jest mocno ograniczona, więc faktycznie możemy mówić o ekskluzywności w stosunku doń. Debiut w 2007 roku nie był może najgłośniejszym wydarzeniem, ale seria została ciepło przyjęta przez klientów. Złożyło się na to wiele czynników, ale na pewno warto wymienić dwa najważniejsze:
– wysoka jakość kompozycji zapachowych;
– wspaniała skorupka marketingowa;
oraz trochę mniej znaczący:
– znany nos.
Co do pierwszego punktu to na razie się nie wypowiem, gdyż jeszcze zapachów Made in Italy nie testowałem. Za parę dni pojawią się na Nie Muzycznej Pięciolinii recenzje tych perfum, więc wtedy to zweryfikuję. Jednak już dziś, po przelotnym przeglądnięciu spisu nut, mogę powiedzieć, że część ich kompozycji stąpa po bardzo grząskim gruncie. Jeden zły krok i zapach z arcydzieła sztuki perfumeryjnej staje się koszmarkiem niemożliwym do noszenia. Wśród pięciu zapachów dwa szczególnie blisko krawędzi się znajdują i aż mnie korci, żeby już dziś je wypróbować. Albo będzie to hit, albo kit. Innej możliwości nie widzę.
Każdy z zapachów Made in Italy jest inspirowany konkretnym miejscem w konkretnym momencie. 22 września 2007 roku, laguna wenecka… Ten punkt czasoprzestrzeni ma być wyrażone za pomocą zapachu Venice. Ciekawe, co nie? A przy tym bez dwóch zdań oryginalne. Warto zwrócić też uwagę na nietypowe spisy nut. Każdemu składnikowi przyporządkowano opis w formie przymiotnika (ew. dwóch) i element, który opisuje (zarówno są to przedmioty, uczucia jak i stany). Na sam koniec tego akapitu wspomnę o prostych flakonach. Prostopadłościany wykonane ze szkła są ozdobione biała etykietą z nazwą zapachu umieszczoną w rogu. Na innej ścianie znajdziemy zdjęcie z konkretnej lokalizacji. I tyle. Podoba mi się ten minimalizm, choć zaburza go trochę odpustowy wisior w stylu Womanity, Ambar czy zapachów Satellite. Psuje to cały efekt, przynajmniej w moim oku. Nadmienię również, że produkty Made in Italy okraszona są linią pielęgnacyjną zawierającą mgiełki do ciała, balsamy czy produkty do kąpieli.
Jak już wspomniałem cała zapachowa linia liczy 5 zapachów:
– Venice
– Sicily
– Sardinia
– Rome
– Cartina
Nazwiska marce użyczyła Marie Salamagne, która jest znana choćby z ostatniego, świetnego zapachu Jesusa del Pozo- Ambar. Szkoda, że jest autorką tylko pierwszych dwóch mikstur (czyli Venice i Sicily). Nad następnymi nozdrza zawiesił Maurizio Cerizza, o którym słyszę chyba pierwszy raz w życiu. Efekty tych posunięć rozliczę w recenzjach…niebawem.
Zapachy Made in Italy dostępne są w ofercie oficjalnego polskiego dystrybutora matitrading.pl. oraz m.in. w Warszawie w salonie Jagi Hupało na ulicy Burakowskiej 5/7 (cena 475 zł/100 mL).
Fot. nr 1 z theglassmagazine.com
Fot. nr 2 z odyssei.com
Fot. nr 3 z tokyobykenzo.jp
Fot. nr 4 z voltcafe.com