12 listopada 2010

Editions de Parfums Frederic Malle Portrait of a Lady – Psychodelphia

To trzeci różany zapach w ofercie Editions de Parfums Frederic Malle i pierwszy łączący różę z drzewnymi, pełnymi przypraw elementami. Portrait of a Lady to jednocześnie ryzykowna próba stworzenia perfum, które pasowałyby do Isabel Archer, wyrażały jej szalony i odważny stosunek do skostniałego świata, w którym żyła. Dominique Ropion, twórca tych perfum jest jedynym perfumiarzem, który miał szanse zrobić to tak jak należy (oprócz emerytowanego już Pierre Boudron’a, który uchwyciłby to jeszcze lepiej moim zdaniem). „Zrobić jak należy” to znaczy zatrzymać w pachnącym obiektywie kobietę, która wierzy w swoją wyjątkowość, swoją siłę i swoje zdolności, i robi to w XIX wiecznej Europie, pełnej zmrożonych konwenansów.„Kareta mknąca wśród ciemnej nocy, tętent czwórki koni na niewidocznej w mroku drodze – oto, jak sobie wyobrażam szczęście.” Oto, jak wyobrażam sobie Portrait of a Lady w oczach Ropiona. Ten mrok i tętent koni…

Zapach zaczyna się odurzającym wręcz uderzeniem gorącej róży. Nie czerwonej, ale ciemnej, płynnej, lekko spopielonej i klejącej. Już na wzlocie czuć piekący aromat goździków i ostry cynamon, które grubym pędzlem poprowadzone są przez całą kompozycję. Niszczą miękkości ciepłej bazy, łamią słodkie serce. Ta szalona intensywność w każdym momencie zdaje się być nie do końca widoczna. To tak jak gdyby ktoś przesłonił ją woalem dymu, ale nie tyle kadzidlanego co z palącego się sandałowca. Zasłona jest bowiem słodka, trochę przypomina mirrę i najbardziej widoczna jest w sercu. Nie mogę wyizolować

Ryc. 2. Psychodelphia, Anthony Nami.

strugi kadzidła, choć wiem, że gdzieś ona musi być. Z góry dyryguje dymną zasłoną i bez niej tego efektu by nie było jak mniemam. Portrait of a Lady uderza w końcu o barierę, o miękką bazę, która pełna jest korzennych szpilek. Pozornie ugłaska, umiziana paczulą, ozłocona ambrą i wybłyszczona żywicą benzoinową. Gdzieś w tle spływa jeszcze olejek różany, ciemny jak zakrzepła krew.

Powiem Wam tak. Nie jest klasyczny zapach różany i trudno porównywać go do Une Rose, Rose Absolue czy  innych sztandarowych kompozycji w tym temacie. Portrait of a Lady wchodzi do kategorii różano-dymnej, gdzie wokół dębowego stołu siedzi Costes, Pink Quartz, Rose Noir, 10 Corso Como czy Dark Rose… i, mówię to z całą stanowczością, zajmuje tam miejsce zaraz za Costesem i na równi z dzieckiem Byredo.

A jak to ma się do Isabel Archer- no cóż, ja całej książki nie przeczytałem nigdy. Wypadła mi z objęć gdzieś w drugiej połowie, choć nie mogę się oprzeć, że do pełni jej portretu czegoś mi brakuje. Muszę dokończyć czytanie. Może wtedy się wyjaśni.

Nuty: róża, kadzidło frankońskie, cynamon, goździki, paczula, malina, porzeczka, drzewo sandałowe, ambra, benzoin, piżmo
Rok powstania: 2010
Twórca: Dominique Ropion
Cena, dostępność, linia: zapach w tym roku będzie dostępny w GaliLu Olfactory w dwóch pojemnościach 50 i 100 mL; woda perfumowana. Cena około 700 złotych za 100 mL

Pozostałe recenzje

Dołącz do dyskusji

Subscribe
Powiadom o
guest
10 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Anonimowy
Anonimowy
14 lat temu

Ale Ty nie mogłeś go testować… ten zapach jest jeszcze niedostępny.

Marcin Budzyk
14 lat temu

Chcieć to móc… Gwiazda z nieba spadła i mi spryskała nadgarstki. 🙂

Anonimowy
Anonimowy
14 lat temu

lepszy niz une rose??

despoina
14 lat temu

Mistrzu, Mistrz pięknie pisze… A w ekranizacji tej powieści Isabel zagrała Nicole Kidman.

Marcin Budzyk
14 lat temu

* Anonimowy… Une Rose to jedna z lepszych róż w kategorii różą-różą. PoaL to róża-dym.

* Despoino- dziękuję, staram się jak mogę.

Anonimowy
Anonimowy
14 lat temu

Panie Marcinie.Obiecywał Pan recenzje zapachów Frederica Malla.Portrait..jest jeszcze niedostępny a te które są, proszą się o komentarz.Skręca mnie z ciekawości bo wiem,że ten który Pan zjechał niemiłosiernie już się sprzedał.Ja już popełniłam trzy z nich; Musk R.,Iris P.i Carnal F. bo niestety zwariowałam.Czekam więc cierpliwie na Pana opinie choć decyzję podjełam samodzielnie.

Marcin Budzyk
14 lat temu

* W spisie recenzji jest 6 recenzji zapachów Editions de Parfums, czyli około 1/3 całości.

Do końca tego roku może pojawi się recenzja jeszcze jednego zapachu Frederic Malle, ale to nic pewnego.

Zbliża się koniec roku, więc muszę podgonić z tegorocznymi nowościami, bo trzeba obiektywnie przyznać Księżycowe Albatrosy.

A zapachy EdP FM mogą doprowadzić do szaleństwa. Z tych, które Pani wymieniła każdy jest dobry (no może Iris trochę mniej).
Pozdrawiam, M.

Anonimowy
Anonimowy
14 lat temu

Uff, jaka ulga…jestem zakochana w każdym z nich chociaż to 3 bajki.Gratuluję jednak siły rażenia słowem.

magdalena switala
11 lat temu

Pięknie malujesz słowami 🙂 Zawsze z przyjemnością czytam Twoje recenzje, bo dzięki plastycznym opisom mogę sobie wyobrazić zapach. Dominique Ropion zamknął piękną różę także w Soir de Lune Sisleya 🙂

Ewa Brisken
9 lat temu

bylam ciekawa tego zapachu ale jesli podobny do Rose Noir to nie moja bajka…