O bajecznej marce pochodzącej z malutkiego Eldorado na Bliskim Wschodzie pisałem już jakiś czas temu (KLIK). Z No. 77 spotkałem się jeszcze dawniej, bo podczas wizyty w Loft Fashion na Burakowskiej. Wtedy ledwie przeprowadziłem test blotterowy, ale zapach w pamięć zapadł. Dziś, dzięki uprzejmości polskiego dystrybutora- Mati Trading, mam przyjemność przetestować zapach na własnym ciele. I od razu powiem, że nie są to testy łatwe, z wielu przyczyn. Na pewno trzeba wśród nich imponującą ilość składników. To sprawia, że No. 77 jarzy się na skórze w sposób przypominający bardziej delikatny splot kobry niż uścisk anakondy.
Zapach idzie w dwie strony. Jest jednocześnie szalenie koloński, męski i bardzo cytrynowy. To, bez wątpienia, ta gorsza część zapachu. Równolegle do niej pojawia się nuta szarlotki. Grzechem jest nie porównać No. 77 do Ambre Narguile Hermesa. No dobra, powiem szczerze, że aż takich rewelacji jak w perfumach Elleny tutaj nie ma, ale kompozycja i tak jest ciekawa. Zresztą nie mogło być inaczej skoro cynamon, jabłko i goździki występują razem. Ta doza słodyczy sprawia, że czasami mam wrażenie obcowania z Le Male lub Fleur du Male. Pamiętam, że przy pierwszym teście blotterowym zastanawiałem się, czy w składzie występuje pomarańczowy kwiat. Okazało się, że nie.
Z czasem akordy cytrysowe nikną i zostawiają ledwie słodko-kwaśny ślad. Zaczyna się robić słodko, nieco orientalnie, ciekawiej. Baza No. 77 jest miękka, nasycona przyprawami, może nawet ciut zielona. Bezpieczna. To wszystko pozwala uważać kompozycję Desinger Shaik za udaną i interesującą, w sumie nawet uniseksową. Nosi się naprawdę wdzięcznie, szczególnie w mrozie. Tak, mógłbym ją mieć, ale po warunkiem niższej ceny.
O bajecznej historii Designer Shaik czytaj tutaj: KLIK,
a o idealnej szarlotce w perfumach tutaj: KLIK
Nuty: bergamota, lawenda, cytryna, bazylia, geranium, goździki, jabłko, cynamon, drzewo cedrowe, paczula, mech dębowy, labdanum, wanilia, piżmo
Rok powstania: 2008
Twórca: b.d.
Cena, dostępność, linia: za 110 mL wody perfumowanej zapłacimy na AusLiebeZumDuft 231 euro z wysyłką; u polskiego dystrybutora aż 1190 zł
Fot. nr 1 z scents-of-arabia.blogspot.com
Fot. nr 2 z przepiskulinarny.files.wordpress.com