2 lutego 2011

Ormonde Jayne Orris Noir — absynt się leje, żywica się leje…

Jeśli miarą wartości zapachów zechcemy uczynić bogactwo doznań i obrazów, jakie niosą, to Orris Noir bez problemu awansuje do grona najcenniejszych pachnideł. Mroczny, dymno-zielony, ale jednocześnie ze zdumiewającą głębią kadzidła. Nawet Linda Pilkington mówi, że to perfumy dla ludzi, którzy chcą zostawiać swój niepowtarzalny, zapadający w pamięć, zapachowy znak. I wcale nie jest mi ciężko przytaknąć angielskiej perfumiarce, ponieważ kompozycja, którą zostałem uraczony, jest niepodobna do niczego, co dane mi było poznać wcześniej. Czytając o czarnym irysie z Jordanii, który występuje w Orris Noir, pomyślałem o czwartym zapachu marki Odin – Petrana – ale jednak nie są podobne do siebie w dużym stopniu. Wiem, że to na pewno nie jest irys w stylu marchewkowym. Co to, to nie! Czyli wielbiciele karotek w Dzongkh’ce, Zagorsku, czy Naiviris będą musieli zwiesić nos na kwintę, ale nie powiem, że mi przykro, bo ja fanem powyższych nie jestem…

Ryc. Edgar Degas, Absynt (1876).

No, ale przechodzimy do rzeczy. Początek jest bardzo absyntowy, słodki, ziołowy, ciut przykurzony. U mnie zawsze, ale to zawsze, wywołuje parę kichnięć. W sumie to dobrze, bo oczyszcza nos przed dalszymi harcami. Wobec tego, trudno mieć o to pretensję do twórczyni. Niech ma od groma alergenów, ale niech przynajmniej zrobi z nich użytek. Mogę Was już zapewnić, że dobrze wykorzystano te frapujące ingrediencje. Orris Noir stacza się bardzo powoli w klimat wędzonej herbaty, cichego jaśminu, zielonych elementów z ziół (to pewnie kolendra), i wreszcie mnóstwa irysów. Znowu w słodkiej, absyntowej atmosferze, która w tym pachnidle nie znika do samego końca. Tą dymną słodyczą przypominać może Coze, a nawet Black Afgano.

Ryc. Kadzidłowiec.

Abstrahując od tego, że dwa pierwsze to pochodne konopi, a Orris Noir to oczywiście irys, można powiedzieć, że tła tych kompozycji mają dużo wspólnych elementów. Bardzo dużo.

Baza zbudowana z kadzidła, mirry, paczuli, drewna gwajakowego i cedrowego, może działać jak lep na muchy. Kto jednak oczekiwał prostackiej dymnej, żywicznej końcówki, musi się zawieść. Orris Noir nawet w ostatecznych akordach trzyma fason i nie staje się pulpą z niezidentyfikowanymi składnikami. Tutaj wciąż czuć ziołową, również irysową, powłokę, pod którą rozlewa się ciekła żywica. Wszystko jest ciepłe, płynne i ruchome. Paradoksalnie, nic się nie zapala. Linda zatrzymała to w niestabilnym punkcie tuż przed zapłonem. Czasami z Orris Noir puści się gdzieś dymna wstęga, ale popiołów i ognia brak. Ale kto powiedział, że wszystko ma pachnieć pogorzeliskiem, popiołami i zniszczeniem? Twórcze napięcie jest lepsze.

Nuty: dawana (bylica), bergamota, kolendra, pieprz, irys, jaśmin, pimento, wawrzyn, olibanum, paczula, drewno cedrowe, drewno sandałowe
Rok powstania: Linda Pilkington
Cena, dostępność, linia: za 50 mL wody perfumowanej zapłacimy 110 funtów (EDYCJA 2017 rok); produkt niedostępny poza butikiem w Londynie i stroną internetową; bogata linia produktów dodatkowych:
Fot. nr 1 z ormondehayne.com
Fot. nr 2 z historiasztuki.friko.pl
Fot. nr 3 z learnaboutessentialoils.blogspot.com

Pozostałe recenzje

Dołącz do dyskusji

Subscribe
Powiadom o
guest
8 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Anonimowy
Anonimowy
13 lat temu

Chyba jeden z nielicznych zapachów, które udały się tej kobiecie. Jest jeszcze męski klasyk, Zizan i Isfarkand. Reszta już dużo słabsza.

Marcin Budzyk
13 lat temu

Wąchałem Z. i I., ale dawno temu. Isfarkand zapadł mi bardzo mocno w pamięć. Nad nieznajomością męskiego klasyka ubolewam, ale niestety nie dano mi było go poznać. Szkoda…

despoina
13 lat temu

A jak tam u nich z próbkami, bo na stronie jakoś nie wypatrzyłam, czy można kupić i za ile czy też są bezpłatne?

Marcin Budzyk
13 lat temu

* despoino – są próbki. set kosztuje 44 funty, więc troche drogawo…

Anonimowy
Anonimowy
13 lat temu

Przy zakupie flaszki/zestawu mozna zamowic gratisowo 1 probke. Polecam zestawy 4 x 10 ml, mile dla kieszeni i mozna np. zamowic dwa rozne zapachy w dwojke i podzielic miedzy soba komplety..
W listopadzie/grudniu gratisowa przesylka.
Flaszki/zestawy w eleganckich zapakowaniach.
Bardzo lubie Woman, ON i Taif

JAROSLAV
13 lat temu

zawsze zapachy Ormonde Jayne nie były mi po drodze.
widzę że jednak warto je przetestować:)
p.s.
Piękny obraz Degas sportretowanej aktorki Ellen Andre i grafika Marcellina Desboutina palącego fajkę:) i pijących ten zakazany trunek;)

despoina
13 lat temu

Serdeczne dzięki za informacje o próbkach.