Musc Ubar jest piżmowcem szczególnym, bo pod względem pazura mało które pachnidło może stanąć z nim w szranki. Upatruję w nim bliskiego kuzyna Muscs Koublai Khan (BTW: wiecie, że MKK to signature scent Brodki?). Animalne, ciężkie składniki oprawione w perwersyjną różę rodem z kabaretu Moulin Rouge. Sierść, pot i mięso. Tylko, o ile w dziele Lutensa miałem (nie)przyjemność obcować z kompozycją brzydką…
Znalazłem tu jednak frapujący element. Po paru pierwszych minutach w ciemnozielonym blasku wygrzewa się w tej kompozycji sporo ziół o przejmującym zapachu. To brudne, pseudo eleganckie otoczenie jest kontrastem dzięki któremu widać urodę lekko aptecznych ingrediencji. Producent pisze o piołunie, arcydzięglu, geranium i galbanum. Przeprowadzenie wnikliwej analizy jest dla mojego nosa niemożliwe, co nie znaczy, że tych nut tu nie czuć. Są one splecione, przemieszane, ale jednocześnie ostra granica oddziela je od akordów zgrzanego kozła. Z czasem Musc Ubar stapia się ze skórą, lecz wciąż migotliwa zieleń nie traci swojej wartości. Akordy animalne stają się za to coraz bardziej żywiczne, benzoinowe wręcz, gubią obrzydliwy naturalistyczny ładunek i zastępują go ciepłą, lekko słoneczną ambrą.
Zastanawiam się tylko, dlaczego Antonio Martino – nos marki – zamknął swoje mikstury w tak niemrawe, skostniałe i nudne butelki. Zapewniam Was, że ani Tabac Royal, ani Musc Ubar (o reszcie na razie się nie wypowiem, ale sądzę, że nie obiegają od tych dwóch) nie są niewyraźnymi kastratami w stylu perfum marki Clive Christian.
Nuty: arcydzięgiel, piołun, galbanum, geranium, róża, kastoreum, piżmo, ambra
Rok powstania: 2011
Twórca: Antonio Martino
Cena, dostępność, linia: za 100 mL wody perfumowanej zapłacimy 1730 zł w perfumerii Quality Missala
Trwałość: perfekcyjna, od rana do wieczornej kąpieli
Fot. nr 2 z allpostersimages.com