Zajawka dzisiejszego wpisu pojawiła się na blogu wczoraj. Nie będę z tego powodu powtarzał rzeczy o motywach tego porównania. Kto chce zapoznać się z historią marek, które wywodzą się od jednego przodka, może to zrobić tutaj. A teraz o tytoniach…
Pierwszą rzeczą, o jakiej trzeba napisać to oficjalnie podane nuty. W Tabac Royal są to: cynamon, cytryna, goździki, liście tytoniu, heliotrop, wanilia, drewno sandałowe, tytoń i paczula
Tabarom natomiast ma: cynamon, mandarynka, goździki, liście tytoniu, heliotrop, jaśmin, drewno cedrowe, paczula, sosna, cyprys, drewno sandałowe, piżmo, tytoń
Różnice są nieznaczne i niestety, nie odzwierciedlają w żaden sposób wrażeń jakie niosą te perfumy. Choć trudno przeczyć, że bardzo podobne nie są.
Kompozycja Royal Crown ma bardzo ciężki początek. Pylisty i zwierzęcy. Duże chochle palącego eugenolu zdają się zalewać niewygarbowane skóry. Animalistycznym akordom bardzo trudno zaprzeczyć, choć w składzie ich nie ma. Jest sucho, niemal traumatycznie, ale ciekawie. Charakteru nie można odmówić wodzie perfumowanej wykonanej przez Antonio Martino. Na tej płaszczyźnie Tabarom spisuje się dużo słabiej. Jest bardziej cichy, drzewno-słodki. Cynamon nie ma tu korzennego posmaku. Nie ma piekącego eugenolu, a jego miejsce zająć aldehyd cynamonowy. Na tle Tabac Royal wygląd to naprawdę lajtowo, choć te świeżo wyheblowane deski też mają swój urok.
Niestety, z przykrością anonsuję, że Tabac Royal znika ze skóry błyskawicznie. Przez pierwsze 10-15 minut błyska wspaniałościami, zmienia się, mieni, kipi wręcz, a potem po prostu pada. Pada na zasuszoną tytoniową ściółkę. Tytoń w wersji Royal Crown jest bardzo elegancki, królewski wręcz, ale malućki. Zmiana i szybkość z jaką dokonuje się metamorfoza jest zdumiewająca i rozczarowująca jednocześnie. Po pachnidle z tak wyrazistym początkiem oczekiwałbym czegoś więcej.
Tabarom za to zwyżkuje. Zyskuje lekko dymną i słodką poświatę. Zaczyna wkraczać w ciepłe regiony, które idealnie nakreślił Geoffrey Nejman w swoim koronnym Gaiac’u. Antonio Visconti postawił jednak na sporo większy ładunek lepkich żywic, a uszczknął kilka ziaren cukru. Kto jednak preferuje gorzkie, bardziej wytrawne wonności powinien wybrać Tabac Royal, bo mimo wszystko Tabarom to wciąż perfumy słodkie. Tytułem dygresji… Zauważyliście, że w Gaiac’u też jest jaśmin i goździki w drewnianym otoczeniu. Czyżby to właśnie była najbardziej zajmująca z twarzy białego kwiatu? Mam temat na wakacyjne rozważania :).
Zmierzając do końca… Tabac Royal znika całkowicie ze skóry w ciągu 3-4 godzin. Tabarom wytrzymuje góra 6 godzin. W przypadku pierwszego baza przypomina mi wyługowane wiadro z drewna, drugi jest bardziej tytoniowy, słodszy i lepszy po prostu. Co nie zmienia faktu, że trwałość obu pozostawia wiele do życzenia.
Jest jeszcze kwestia ceny, która w tym wypadku ma znaczenie niebagatelne. Za 100 mL perfum Royal Crown zapłacimy aż 1740 zł. Za taką samą pojemność zapachu Antonio Visconti trzeba dać 599 zł.
Royal Crown Tabac Royal
Nuty: cynamon, cytryna, goździki, liście tytoniu, heliotrop, wanilia, drewno sandałowe, tytoń i paczula
Rok powstania: b.d (prawdopodobnie 2011)
Twórca: Antonio Martino
Cena, dostępność, linia: za 100 mL wody perfumowanej zapłacimy 1740 zł w perfumerii Quality Missala
Antonio Visconti Tabarom
Nuty: cynamon, mandarynka, goździki, liście tytoniu, heliotrop, jaśmin, drewno cedrowe, paczula, sosna, cyprys, drewno sandałowe, piżmo, tytoń
Rok powstania: b.d. (prawdopodobnie 2005)
Twórca: Antonio Visconti
Cena, dostępność, linia: za 100 mL wody perfumowanej zapłacimy 599 zł na matitrading.pl
Ps. Na stronie firmowej Royal Crown widnieje nazwa Tabac Royale, ale na butelce jest nadruk Tabac Royal… Niedbałość, czy celowy zabieg? Nie wiem.
Fot. nr 1 z g.forsal.pl
Fot. nr 2 z fragrantica.net
Fot. nr 3 z vitra.com.pl
Fot. nr 4 z alejka.pl
Fot. nr 5 z goldendesertcapital.com