Mam przyjemność ogłosić, że do Polski zawitała kolejna niszowa marka. Rozkosz tym większa, że trójelementowe portfolio pachnideł przyprawia niemal o zawał serca. Zapachy chce się poznać teraz, już, natychmiast. Ale po kolei.
Robbie VanGogh to amerykańska marka niszowa i pseudonim jej założyciela — Roba Dentona.
Gitarzysta, outsider, człowiek ekscentryczny, fan marihuany. I osoba znudzona perfumeryjnym mainstreamem. To wszystko sprawia, że jego perfumy wzbudzają wielkie nadzieję. Wiecie jednak, że nie słowa i nie obrazy mnie zachwycają, a zapachy. Niestety, jeszcze nie znam żadnej kompozycji tej marki, ale w skrócie przybliżę Wam ideę projektu od strony interesującej dla fana wąchania.
Po pierwsze, Rob Denton używa wyłącznie naturalnych składników do komponowania swoich perfum. To może nasuwać skojarzenie ze sterylnością i niemrawością zapachów, ale raczej jest to mylne wrażenie. Dlaczego? Ano dlatego, że w perfumach znajdziemy iście diabelskie ingrediencje. Tytoń, konopie indyjskie, absynt, skórę… To tylko wierzchołek góry lodowej (choć w tym wypadku chyba lepiej napisać „lawowej”). Wszystkie kompozycji są z definicji męskie, co sprawia, że próżno oczekiwać tu „kwiatków-sratków” (za przeproszeniem). I właśnie takie postawienie sprawy pewnie przyciągnie również sporo miłośniczek niszy do marki.
Nie będę już pisał o recyclingu butelek i otoczce eko, bo z zapachem samym w sobie się to nie łączy.
Teraz, w telegraficznym skrócie przedstawię jego perfumy…
Hemp and Leather, czyli zapach ogniska, skórzanej kurtki i marihuany. Zdecydowany faworyt kolekcji. Ekstrakt dekadencji. Fin de siecle… A w nutach odnajdziemy czerwony pieprz, absynt, bylicę, konopie z Egiptu, absolut tytoniu, nutę skórzaną, drzewną i ambrową.
Matau. Perfumy poświęcone Hai Matau, czyli ikonie kultury maoryskiej. To rzeźbione w kości wieloryba elementy, bardzo bogato zdobione, który były dawniej używane do połowu ryb i jako amulety. Wytwarzanie Hai Matau wiąże się też z kultem boga mórz – Tangaroa. Dziś robi się je na potrzeby turystów z kości bydła, a oryginalne Hai Matau osiągają kolosalne ceny na aukcjach z powodu bardzo ograniczonej podaży (wieloryby są chronione). W nutach Matau znajdziemy: jałowiec, opoponaks, palisander, wanilię, szałwię, drewno gwajakowe, wetiwer, drewno manuka, drewno cedrowe, skórę, cyprys i paczulę.
Z kolei Ubermensch ma być typowo męskim pachnidłem. Postawiono tu na uniwersalizm, ale jednocześnie zachowano klimat marki Robbi VanGogh. Cytrusy, anyż, lawenda i pieprz to głowa kompozycji. Bylica, tytoń, wanilia tworzą serce, a baza to cynamon, ambra, cedr, cyprys i skóra.
Według strony Robbi VanGogh wszystkie zapachy to wody toaletowe, wyprodukowane w małych partiach, o pojemności 30 mL. W Polsce dostępne są w bardzo przyjaznych cenach: 195 zł za 30 mL na matitrading.pl.
Rob Denton poza tym szykuje na ten rok jeszcze kilka niespodzianek.
Po pierwsze, zapachy Robbie VanGogh mają być dostęp w formie ekstraktów i perfumowanych olejków.
Po drugie, szykuje się nowy zapach – Blue Nehru – który ma być podróżą do lat 60. W jego nutach znajdziemy oud, galbanum, nuty drzewne i żywiczne.
Po trzecie, Robbie VanGogh Homme. To męskie wydanie kawy, oudu, konopii wzbogacone hiacyntem i lawendą.
Dla czytelników Nie Muzycznej Pięciolinii w związku z debiutem marki w Polsce przewiduję dwie niespodzianki… Pierwsza na początku września, a druga trochę później. Czuwajcie!
Fot. nr 3 z wp.pl
Reszta foto ze strony Roba i matitrading.pl