Idea serii Pentachord jest prosta. 5 nut, z których każda powstała w oparciu o jeden związek chemiczny (czyli jedną substancję, jedną molekułę). W przypadku Auburn to cynamon, tytoń, sandał, kwiat cytryny i ambra. Ma to zapewnić minimalizm, ale też elegancję i nowoczesność. NIE DAJCIE SIĘ OSZUKAĆ!!!
Tauer mówi, że taki układ (1 nuta = 1 molekuła) zmusił go do poszukiwań składników najwyższej jakości. Za przeproszeniem – g%&#% prawda. Najdroższe związki chemiczne (czyli molekuły, które naśladują naturalne olejki) kosztują maksymalnie 200-300 dolarów za kilogram. KILOGRAM! W butelce Auburn jest około 10 gram(ów) tych substancji (to woda perfumowana), więc maksymalny koszt wyprodukowania kompozycji zapachowej to 2-3 dolary amerykańskie, a dam sobie palec uciąć, że jest poniżej 1 dolara, czyli około 3 złotych. W Polsce butelka tych perfum kosztuje 500 zł (150 dolarów w USA).
Efekty widać w samym zapachu. Auburn pachnie jak zmiksowane pety, proszek do prania i stare szmaty na strychu pokryte przedwiecznym kurzem. Tytoń? Cynamon? To żart. Poza syntetykiem cytrynowym i ambrowym trudno tu cokolwiek wyłowić. Zapach jest płaski, duszący i beznadziejny po prostu.
Nuty: tytoń, cynamon, ambra, drewno cytrynowe, drewno sandałowe
Rok powstania: 2011
Twórca: Andy Tauer
Cena, dostępność, linia: 495 zł za 50 mL; woda perfumowana
Trwałość: dobra; dusi przez 8-9 godzin