Mężczyzna: Czy obawia się niszy? Jak wygląda jego pierwsza wizyta w perfumerii? Dlaczego przekracza próg tego miejsca? I co na to wszystko jego partnerka? O płci mniej piękniej w niszowej perfumerii rozmawiam z Anną Parniewicz – specjalistką i doradczynią w warszawskim GaliLu Olfactory.
Marcin Budzyk: Do perfumerii niszowych raczej nie trafiają mężczyźni w biegu i z przypadku. Czy mogłabyś powiedzieć, jakie są główne portrety męskiej części Waszych klientów?
Anna Parniewicz: To jest ciekawe. Spotykam tu różne typy mężczyzn. Może być tak, że przychodzi osoba prosto z ulicy, która jest kompletnie niezorientowana. Wtedy, tak jak w przypadku kobiet, jest opowiadanie, tłumaczenie, co to jest w ogóle „nisza”, przedstawianie tych zapachów i zazwyczaj zaskoczenie. Wiadomo, że te perfumy jednak trochę różnią się od tych mainstreamowych. Drugi typ klienta to jest taki, który przychodzi ze swoją dziewczyną lub żoną. I zazwyczaj jest tak, że oni są bardziej wycofani. To raczej kobieta przychodzi coś wybrać dla siebie i przy okazji namawia partnera do testów. To też zależy od człowieka, ale ja mam wrażenie, że mężczyźni, którzy tutaj przychodzą są nieco onieśmieleni zapachami. To jest powolny proces pokazywania im, że można inaczej. Czasami jest też tak, że przychodzą mężczyźni z karteczką od żony i przy okazji pytają: „A ma Pani coś męskiego?”. I wtedy zaczyna się nowy etap w ich postrzeganiu perfum, w poznawaniu zapachów. Poza nimi bardzo dużo mężczyzn jest prawdziwymi koneserami. Podróżują: Berlin, Londyn, Paryż, Rzym. Znają niedostępne w Polsce nowości.
Warszawskie GaliLu Olfactory. |
M. B.: Czy zdarza się, że ten kompletnie niezorientowany pan po pierwszej wizycie stwierdza, że jednak nie chce zostać w niszy i wraca do oferty sieciowej?
A. P.: Raczej wejdzie, poznaje i zostaje. Na tej zasadzie, że jednak chęć i ciekawość zwyciężają. To mi się podoba. Mężczyźni są nastawienie w większości pozytywnie i chcą poznać coś nowego.
M. B.: A mogę spytać, jak wygląda taka pierwsza wizyta mężczyzny w perfumerii?
A. P.: Są mężczyźni, którzy są nastawieni na stricte męski zapach. Wtedy jest wywiad, czy bardziej świeży, czy orientalny, a może dziwny. Wtedy zazwyczaj pada: „Ale jak to dziwny? O co chodzi?”. No to ja pokazuję Nostalgię, jakieś kadzidła – coś zupełnie zaskakującego. Czasami ich wyobrażenie perfum ulega diametralnej zmianie pod wpływem poznanych zapachów. Przychodzą też osoby bardzo zorientowane, lubiące konkretny składnik, np. paczulę. Najczęściej mężczyźni wybierają właśnie nuty drzewne albo świeże. Chociaż dominują chyba jednak drzewne kompozycje. Zdarza się też, że kobiety kupują bardziej dymne zapachy. Potem mówią, że ich partnerzy podkradają im perfumy. A później mężczyźni tu przychodzą, bo są zaciekawieni, co kupiła ich partnerka.
M. B.: Jakie są ich reakcje na zapachy? Czy zdarzają się jakieś ekstremalne opinie?
A. P.: Zdarzają się krańcowe reakcje na temat naszych perfum. Zauważam, że mężczyźni powstrzymują się przed powiedzeniem czegoś negatywnego. A ja jakby ich uświadamiam, że „Twoje skojarzenie jest najważniejsze, jeśli tak Ci się kojarzy to śmiało wyraź swoją opinię”.
M. B.: Czy mężczyźni sami mówią o swoich skojarzeniach? Są wylewni w przekazywaniu emocji, jakie zapach wywołuje?
A. P.: Mężczyźni nie lubią opisywać perfum. Chcą szybko wybrać męski zapach. Mówię, że nie ma tu podziału: panowie na lewo – panie na prawo. Nie staram się wtedy przytłoczyć ilością propozycji, zaczynam zazwyczaj od lekkich kompozycji, żeby nie przerazić. Chyba, że ktoś konkretnie lubi cięższe perfumy.
Ekstrakty perfum marki Heeley. |
M. B.: A kwiaty? Często są wybierane?
A. P.: Rzadko mężczyźni wybierają kwiaty. Ja tu próbuję edukować męską część naszej klienteli i staram się podsunąć coś z różą. Uważam, że róża na mężczyznach świetnie pachnie. Może nie w wydaniu słodkim, owocowym, lecz róża z kadzidłem, pieprzem. Taka bardziej wyrazista, drzewna, przełamana.
M. B.: Jaśmin? Tuberoza? Inne białe kwiaty?
A. P.: Nie, nie. Co ciekawe, również kobiety rzadko wybieraj te nuty. Jeśli mogę określić ze swojego punktu widzenia profil zapachowy to albo owoce, albo nuty kadzidlane i drzewne. Niesamowite, jak jaśmin się źle kojarzy. Tak samo konwalia, bez. Kwiaty ogólnie są na nie.
Eau d’Italie, Paestum Rose. |
M. B.: A to ciekawe, bo to popularne nuty, klasyka perfumerii.
A. P.: Ja myślę, że to raczej skojarzenia z latami 70. i 80.
M. B.: No i na pewno wpływ na to ma też środowisko forumowo-blogowe, które kreuje modę na kadzidła, paczulę i składniki o większym kalibrze.
A .P.: Jest dużo osób, które czytają blogi wśród naszych klientów. Inspirują się nimi i chcą poznawać perfumy, o których się tam pisze. Odkrywają zapachy, chcą coraz więcej i coraz trudniej ich zaskoczyć.
M. B.: Czy mężczyźni posługują się określeniami „sportowe-dzienne-wieczorowe-do pracy”.
A. P.: Rzadko mówią, że chcą dzienne lub sportowe. Raczej posługują się prostszymi i konkretnymi skojarzeniami: świeże-cięższe.
Paczula. |
M. B.: Zazwyczaj panowie wybierają jeden zapach, za miesiąc dwie, za rok już w ogóle 10 butelek? Czy bardziej mają jedne, „swoje” perfumy?
A. P.: To jest proces. Budowanie zaufania do zapachów. Rzeczywiście mam wrażenie, że jak zaryzykują to wracają i chcą coraz więcej. To jednak jest pewne ryzyko, spory wydatek. Wielu mężczyzn jednak przyznaje, że ludzie wokół zagadywali o te perfumy, zaczepiali, pytali czym pachnę. Wzbudzają większe zainteresowanie, bo tworzą zupełnie inną aurę. Czasami kupują coś, co nie jest kontrowersyjne, ziołowe, a jednak okazuje się, że wzbudza wielkie emocje. Miałam klienta, który w pracy używał Geranium Pour Monsieur i sporo ludzi porównywało zapach do amolu i apteki. Z tego powodu już nie powtórzył zakupu tej kompozycji.
M. B.: Rozumiem jednak, że nikt nie domagał się zwrotu pieniędzy z powodu niedopasowania perfum?
A. P.: Zawsze powtarzam, że pośpiech jest najgorszym doradcą. Z tego powodu wolę zrobić próbki dla takiego Pana, zwłaszcza tego, który przychodzi tu pierwszy raz. Wtedy na spokojnie może je przetestować, pokazać partnerce, ocenić. Ważne jest też zdanie drugiej osoby, bo zauważyłam, że mężczyźni chcą sprawić przyjemność drugiej, bliskiej osobie. Kiedy po takich testach przychodzą do mnie, widzę, że są bardziej zdecydowani i pewni swojego wyboru.
M. B.: Czy mężczyźni swobodnie czują się w perfumerii niszowej?
A. P.: Spora część mężczyzn czuje się tutaj nieswojo. Mam wrażenie, że rzeczywiście odczuwają niepewność. To są przede wszystkim jednak otwarci ludzi, chcą podkreślić swoją indywidualność. Są gotowi podjąć większe ryzyko. Jednocześnie wielu osobom trudno przestawić się na myślenie „uniseks”. To określenie nadal kojarzy się z CK One. Sporo mężczyzn uważa takie kompozycje za nie wiadomo co.
M. B.: Ale macie też w swojej ofercie jakieś strike męskie jokery?
A. P.: Uważam, że Cravache jest 100% męski jak „mała czarna” dla kobiety. Myślę, że każdy mężczyzna powinien go mieć. French Lover, Baudelaire i Cardinal to jednak trzy, dominujące zapachy wśród panów.
M. B.: Co mężczyźni mówią o flakonach niszowych perfum?
A. P.: Nasze flakony są proste, podobają się mężczyznom. Szczególnie ciemne szkła Odin z czarnymi korkami. Większy problem z tym mają kobiety, które poszukują misternych butelek.
M. B.: Na sam koniec chciałbym zapytać o młodych mężczyzn? Ile lat ma najmłodszy klient? Jaki jest stosunek nastolatków do niszy?
A. P.: Jeden ma 4-5 lat. Niesamowity! Początki mówienia w sumie. Uwielbia Diptyque. Kiedyś porównał jeden zapach do starego dinozaura. To było coś z wód kolońskich, jeśli dobrze pamiętam. Poza tym przychodzi sporo świadomych nastolatków. Wybierają Escentric Molecules, L’Artisan’a i raczej stawiają na trochę lżejsze zapachy niż drzewna klasyka, o której wspominałam.
Fot. nr 1, 2 i 5 są montażem zdjęć z zasobów galilu.pl
Fot. nr 3 i 7 z a-man-fashion.blogspot.com
Fot. nr 4 z cafleurebon.com
Fot. nr 6 z wikipedia.com