Pierwsza, powakacyjna, męska premiera w Polsce to właśnie L’Homme Ideal. Jej czas wydaje się faktycznie idealny, bo nowy Guerlain to perfumy wybitnie jesienno-zimowe.
Nie można mieć żadnych wątpliwości, że jest to męska wersja La Petite Robe Noire. Widać, że kierunek migdałowego gourmadu sprzedaje się bardzo dobrze skoro Guerlain wciąż eksploruje ten teren. Prawdę jednak mówiąc, L’Homme Ideal wydaje się też odpowiedzią marki na propozycje konkurencji, od Paco Rabanne One Million przez Dior Homme aż po serię limitowanych Amenów Thierry’ego Muglera.
Sam zapach jest ciekawy, ciężki, słodki. Przypalany, karmelizowany migdał gra bezwzględnie pierwsze skrzypce. Pewnej miękkości nadaje mu tonka, ale skojarzeń z komorami gazowymi, rodem z butikowego Tonka Imperiale, nie odnotowałem. Tutaj mamy wyraźnie podkreśloną woń spalenizny. Całość jest wręcz maślana i jadalno-karmelowa. Fani niszowców pokroju Santal Majuscule czy Praline de Santal powinni na nowego Guerlaina rzucić nosem, choć sandałowca w oficjalnym spisie nut nie ma.
Woń z początku ma nawet lekko alkoholową nutę, ale bliżej jej do jakiejś ziołowej nalewki niż szlachetnego amaretto (które pojawia się w dalszej części). Piszę o tym dlatego że w kompozycji wyraźnie pląta się zielona, mroczna nuta. Jest zawiesista, wysycona cukrem, lepka i przy tym dość subtelna, ale w sercu staje się wyraźna i nieco urozmaica monotonność niesioną przez migdały i bób tonkę. A jeśli przy zieleni jesteśmy, to trzeba wspomnieć, że deklarowany w spisie nut wetiwer również jest wyczuwalny w swojej standardowej formie, lecz dopiero po 3-4 godzinach od aplikacji. Od 5. godziny staje się zaś pierwszoplanową nutą bazy. Na tym etapie pojawia się również odrobinę akordu „kurzowego”.
Jaka jest największa wada L’Homme Ideal?
Całość urzeka i może się podobać, ale nie mogę się oprzeć wrażeniu obcowania z zapachem skrajnie syntetycznym. Nie ma tu nut kurzu (zbyt wielu), fartucha, nie ma akordów morskich lub innych tym podobnych. Jest jednak coś takiego, że przed oczami staje mi chińska fabryka migdałowych wyrobów czekoladopodobnych, w którą grzmotnął piorun i wywołał pożar.
Może ja jestem na to za bardzo wyczulony i może zimą tych akcentów nie będzie aż tak widać. Trudno mi jednak tego nie zauważyć, choć ogólnie rzecz ujmując nowy Guerlain jest wonią więcej niż dobrą. Do geniuszu La Petite Robe Noire trochę jednak mu zabrakło.
Nuty: migdały, bób tonka, drewno cedrowe, wetiwer, rozmaryn, neroli, cytrusy, skóra
Rok premiery: 2014
Twórca: Thierry Wasser
Cena, dostępność, linia: zapach dostępny w pojemności 50 i 100 mL jako woda toaletowa
Trwałość: raczej średnia, około 5 godzin