Lancome Poeme |
Poeme to kolejny wielki zapach, który w końcu doczekał się recenzji. Dziś, równo 20 lat po premierze, bez wątpienia zasługuje na status gwiazdy w portfolio Lancome.
Upajający, słoneczny, bardzo ciepły. Czy babciny? Nie, według mnie nie jest to woń babcina. Owszem, ma w sobie parę kropel retro-esencji, ale przede wszystkim jest to szalenie zmysłowa woń pewnej siebie kobiety.
Poeme wpisuje się w trend II połowy lat 90.
Pisałem o nim w ramach artykułu dla Harper’s Bazaar o historii perfum. W tamtym czasie bardzo często mieliśmy do czynienia z ułatwianiem trudnych i mocnych wariacji z lat 70. i 80. Poeme wzorem Allure czy Dolce Vity należy do tej grupy kompozycji. Nie jest jednocześnie tak mocną wonią jak Poison, Obsession czy Cinnabar – klasyki wcześniejszych dekad. To zaś zapewnia mu ponadczasowość, i to że dzisiaj nie zalega na najniższych półkach perfumerii, lecz wciąż się sprzedaje i na siebie zarabia – tak jak Hypnotic Poison, Allure czy 24, Faubourg – jego rówieśnicy.
Reklema perfum Lancome Poeme |
Jak pachnie klasyk Lancome?
Poeme jest bez wątpienia wonią kwiatową i elegancką. Pudrowa mimoza została podana tu w tak wielkiej ilości, że straciła swoją transparentność. Lancome podtyka ją pod nos w formie lekko miodowej, bardzo skoncentrowanej. Początek może wręcz przypominać uderzenie obuchem w głowę, gdyż mimozie towarzyszy duszący, lepki bieluń. W tym momencie możemy poczuć się tak jakbyśmy nurkowali w głąb babcinej torebki pełnej pudrów, perfumowanych rękawiczek i innych akcesoriów. To jednak tylko chwila. Później Poeme rozkwita i zaczyna swoją słoneczną pieszczotę. Zanim się ona zacznie, pojawia się również aromat gniecionych narcyzów. Bardzo charakterystyczny, choć niezbyt długi. Spróbujcie kiedyś w ogrodzie pognieść płatki jednego kwiatu. Tak właśnie pachnie Poeme zaraz po mocnym wstępie.
Tuberoza i tropikalny las
Pokazuje się piękna, brzoskwiniowa tuberoza, ale bez zawiesistych niuansów palonej gumy. Jest woń eleganckiej brzoskwini i mnóstwo kwitnących pomarańczowych drzew. Czasami Poeme przenosi nas do nieco dusznego, tropikalnego lasu, ale nigdy nie zasłania nam słońca całkowicie. Ten kawałek nieba widać zawsze. Można powiedzieć, że przez większość czasu to jasny i przewiewny gaj napełniony kwiatami pomarańczy. I dzięki niemu Lancome nie staje się wielkim boa. To zapach zrównoważony i nieprzesadzony. Po prostu piękny! Ekstrakt słonecznego szyku i elegancji.
Prasowa rozkładówka z reklamą Poeme |
Oszałamiająca baza
W bazie złoci się wanilią, którą przykrywają nasycone olejkami płatki kwiatów. Są już lekko pomarszczone, trochę wysuszone przez południowe słońce. Ich aromat jest jednak wciąż oszałamiający. Baza Poeme genialnie – GENIALNIE – stapia się ze skórą. I nie robi tego przez piżmo, ambrę lub paczulę, ale właśnie przez cielesne kwiaty. To rzadkość, żeby perfumy w taki sposób gasły na człowieku.
Dla mnie to najbliższa rodzina Amarige de Givenchy.
Poeme to na pewno więcej niż dobre perfumy. To dzieło sztuki.
Nuty: mimoza, kwiat pomarańczy, datura (bieluń), narcyz, brzoskwinia, wanilia, himalajski niebieski mak, heliotrop, ambra, piżmo, ylang ylang, bób tonka, frezja
Rok premiery: 1995
Twórca: Jacques Cavallier
Cena, dostępność, linia: woda perfumowana dostępna w pojemności 30, 50 i 100 mL
Trwałość: dobra, około 6-7 godzin