Długo kazał na siebie czekać, ale w końcu doczekaliśmy się kolejnej wersji zapachu Eros.
W materiałach marketingowych czytamy, że nowe Versace Eros Flame to połączenie sprzeczności. Dalej pojawiają się informacje o charakterze kompozycji: „ciepła i zimna”, „słodka i wytrawna”. Zazwyczaj tego typu frazesy są bezwartościowe, lecz tym razem można znaleźć ich logiczne uzasadnienie.
Po pierwsze, perfumy częściowo nawiązują stylem do pierwowzoru. Był on raczej świeży ze sporą dozą łatwych drewienek i wetiwerem. To zaś sprawia, że możemy znaleźć nici wiążące je z określeniem „zimne”, „nowoczesne”, „świeże”.
Po drugie, wprowadzono do kompozycji elementy znane z najpopularniejszej dzisiaj rodziny męskich perfum – zasłodzonych drewniakach ze skórą, bobem tonka i przyprawami. Co więcej, właśnie akord tonkowo-waniliowy w Eros Flame wyciągnięto na pierwszy plan. To sprawia, że kompozycja odróżnia się od protoplasty, lecz w zasadzie ginie wśród innych premier dla mężczyzn. Jest dzięki temu ciepła i właśnie to potwierdza słowa z kampanii o sprzecznościach.
Dopiero dokładniejsze testy pozwalają zobaczyć, że Versace Eros Flame są dość dobrze zrobione. Słodycz nie razi nadmierną taniością. Baza nie dusi stertami kurzu. To pozwala finalnie obronić produkt, chociaż nie jest to rzecz, która zasługuje na zachwyty. W swojej kategorii również nie wyróżnia się i śmiem przypuszczać, że kompozycja będzie bardzo trudna do zapamiętania dla każdego użytkownika przez czas dłuższy niż kilka dni (po jednorazowym teście).
Nie zgadzam się również z porównywaniem tych perfum do Xeryus Rouge. Dzieli je tak naprawdę wszystko. Givenchy to przede wszystkim woń wytrawna, ziołowo-drzewna z ambrowym, ledwie lekko ciepłym podbiciem. Na jej tle Versace lansuje słodziaka, który płynie środkiem wielkiego nurtu.
Opinia końcowa o Versace Eros Flame
Jak na współczesne standardy to nie jest zła premiera. Jest przeciętna. Zapach, który zabłysnął i równie szybko zgaśnie. Nie ma w nim większych wad, lecz o zalety również trudno. Prawdopodobnie stanie się wielkim hitem sprzedażowym.
Kampania perfum Eros Flame
Ciekawa jest kampania reklamowa tych perfum, która nawiązuje do rzeźny Antonio Canovy z 1787 roku – „Psyche budzona przez pocałunek Kupidyna”