Doczekaliśmy się w końcu szóstego ogródka z serii Les Jardins francuskiej marki. Co więcej, ten jest pierwszym sygnowanym przez Christine Nagel.
W wypadku tego typu perfum warto wspomnieć o kontekście geograficznym. Okazuje się, że Un Jardin sur la Lagune to ogródek z wyspy brytyjskiego lorda, na weneckiej lagunie, otoczony jakimś wysokim, kamiennym murem.
Nutą główną uczyniono kwiat pospornicy, który zazwyczaj pachnie nieco słodko, jak kwiat pomarańczy, z owocowym podtonem.
Prawda o Ogrodzie na Lagunie jest dość brutalna, ponieważ jest to pierwszy zapach z tej linii, który powala na kolana swoją syntetycznością. Owszem, początek ma nawet spektakularny. Iskrzy, sypie owocowo-zielonymi nutami, ale nawet wtedy czuć tanią, drzewną podstawę. Rola tonów cytrusowych została jednocześnie zredukowana. Ich kosztem wyciągnięto na pierwszy plan chemiczne kwiaty w dziwnej formie. Być może za ten efekt odpowiada zagranie nutami wodnymi. Nie wykluczam, że w użyciu są też jakieś nowe kwiatowe syntetyki.
Zwracam jednak uwagę, że kwiaty mają formę rodem z chińskiego laboratorium. Dodatkowo są podbite tanimi utrwalaczami i akordem słonym (tutaj pewne podobieństwo do CK Reveal), który jednak brzmi niezbyt dobrze.
Generalnie można powiedzieć, że początek Hermes Un Jardin sur la Lagune ma ciekawy, lecz każda kolejna minuta sprawia, że ogródek umiera. Kwiaty zasychają, opadają i odsłaniają jałową, zasoloną, zakurzoną glebę. Czuć nawet cień zanieczyszczeń z „miasta”.
Jednocześnie jest to bardzo prosta, nieskomplikowana kompozycja. I myślę, że tutaj dochodzimy do meritum. Byliśmy przyzwyczajeni, że te lekkie ogródki są arcydziełami (czymś więcej niż dziełami sztuki), które namalował dla nas Jean Claude Ellena. A Ogródek na Lagunie to po prostu perfumy na lato – bez geniuszu mistrza. Christine Nagel próbowała dorównać Ellenie przez „udziwnienie” kompozycji, lecz efekt wyszedł mizerny. Un Jardin sur la Lagune wyróżnia się na tle innych perfum. Niestety, nie błyszczy jakością, pięknem, naturalnymi składnikami, tylko właśnie akcentami „dziwnymi”.
Opinia końcowa o Hermes Un Jardin sur la Lagune
Bez wątpienia jest to porażka marki Hermes. Mam tylko nadzieję, że ten bliski taniec z syntetycznymi perfumami nie będzie trwałym trendem, a jedynie „wypadkiem” przy pracy (które już się zdarzały, choćby w Muguet Porcelaine).
Być może mój zawód jest nieco zbyt duży. Wynika to z tego, że po perfumach Hermes spodziewam się czegoś więcej niż od Lacoste. To wszak marka z tych „wielkich”. Stąd właśnie końcowa ocena jest w wyższa niż wynika z tekstu recenzji. Do testów zachęcam, jak prawie zawsze!