14 czerwca 2019

Elizabeth Arden Green Tea Mimosa

Elizabeth Arden Green Tea Mimosa

Nowości chwilowo mniej, więc czas odkurzyć premiery nieco dawniejsze.

Dziś o jednej z wariacji na temat Zielonej Herbaty – Elizabeth Arden Green Tea Mimosa. Mimoza nie jest jednak nutą łatwą. W postaci czystej to transparentny, nieco pudrowy kwiat z subtelnie słodkim podtonem. Łatwo zmienić jego charakter nawet za sprawą pozornie mało istotnych składników. Efekt tego jest taki, że perfumy mimozowe pachną bardzo różnie. Za klasyka tej nuty uważać możemy Lancome Poeme. Występuje ona jednak też w No. 5 czy Givenchy Amarige.

Green Tea Mimosa pachnie inaczej niż stereotypowa wariacja na temat Green Tea. Nie są to perfumy po prostu świeże, rześkie i letnie. Jest w nich spora doza elegancji, stylu i nawet pewnej kwiatowej wyniosłości. I choć jest to premiera z roku 2016, to czuć, że jej klimat nawiązuje do wielkich premier przeszłości z Sunflowers i Arden Beauty na czele.

Green Tea Mimosa nuty

Punkty dla tej kompozycji zbiera również niuans pudrowy, będący w rzeczywistości mariażem fiołka i irysa. Dopełnia on grę mimozy i nadaje dodatkowego wymiaru. Całość z tego powodu pachnie w ciekawszy sposób na skórze. Natomiast jest to jednocześnie element, który oddala wersję Mimosa od klasyka. W dużej mierze dzięki niemu są to również najmniej uniseksowe perfumy z linii Green Tea (wśród tych, które znam). W zasadzie są one czysto kobiece. Podkreślam jednak, że to nie jest tak, że nagle mamy pudrową kompozycję. Jest to jeden z elementów układanki.

W bazie Green Tea Mimosa wchodzi w piżmowe, czyste tony, choć pojawia się też minimalny kurz. To dowód, że użyto syntetycznych utrwalaczy. Ich ilość nie jest jednak bardzo widoczna i nie wpływa w istotny sposób na odbiór tej kompozycji.

Elizabeth Arden Green Tea Mimosa

Można powiedzieć, że obcujemy tutaj z kwiatową kompozycją, którą tylko odświeżają tony herbaciano-cytrusowe. Stąd nie zgadzam się z opiniami, że są to perfumy będące kopią klasyka – a takie można spotkać w internecie.

Opinia końcowa o Elizabeth Arden Green Tea Mimosa

Kolejna ciekawa i warta testów premiera Elizabeth Arden. Jestem pod olbrzymim wrażeniem tej marki i tego, że w takiej cenie możemy doświadczać tak pozytywnych wrażeń.

Najważniejsze cechy:

charakter: kwiatowy

  • + naturalny wydźwięk nut
  • + ciekawy wątek pudrowy
  • – minimalnie chemiczna baza

Charakterystyka:

Nuty: mimoza, zielona herbata, grejpfrut, cytryna, irys, fiołek, akacja, heliotrop, piżmo, ambrette

Rok premiery: 2016

Twórca: b.d.

Cena, dostępność, linia: woda toaletowa dostępna w pojemności 50 i 100 mL

Trwałość: średnia, około 4 godzin

Pozostałe recenzje

Dołącz do dyskusji

Subscribe
Powiadom o
guest
9 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
CoCo*Stars
CoCo*Stars
5 lat temu

Bardzo je lubię i dodatkowym plusem jest bardzo atrakcyjna cena. Godne polecenia naprawdę

xoxo
xoxo
5 lat temu

Dzisiaj wąchałam, przyjemny i bardzo kobiecy. Ma coś z 5th avenue.

xoxo
xoxo
5 lat temu
Reply to  xoxo

Mam pytanie do autora bloga, ewentualnie do czytelników. Byłam ostatnio w bibliotece i weszła do niej dziewczyna, która fajnie pachniała perfumami. To był zapach słodki, jak cukier i pachniał jakby przełamany czymś owocowym, może wiśniami? Gdzieś już coś podobnego czułam czyli to coś z S lub D, bo często tam chodzę. Co to może być za zapach? Pytam się tutaj, bo głupio mi było przy innych czytelnikach spytać się tej dziewczyny czym pachnie, choć z reguły nie mam z tym problemu.

Maja
Maja
5 lat temu

Na Green Tea Mimosa jeszcze się na natknęłam, ale zrobię sporą dygresję z cyklu „niedrogo, a miło” w wersji upalnej. Dziś wrócilam z drogerii H. z niespodziewanym nabytkiem. Miałam nie oglądać tam perfum, ale jednak jakoś mnie zaniosło w tę stronę i zauważyłam coś, co mnie zaciekawiło, a nie znałam- „Black Rose Tea” od Teaology . Po krótkim „przetestowaniu testera” zdecydowałam się na zakup jednak róży, a nie stojącej obok Matcha Lemon, bo moje kochane Limon Verde jest aktualnie w użyciu i nadużyciu. Wzięłam, ponieważ poczułam różę lekką, poranną i taką jak na opakowaniu- chłodnoróżową, świeżą. Na początku zgodnie ze spisem nut zapachowych rzeczywiście wyczuwalna jest mandarynka, może i czarna porzeczka, a potem ta ładna róża, która przy dzisiejszych 30 stopniach, mnie nie dusi, tylko orzeźwia. Przyjemna niedroga niespodzianka z H. Flakon prosty, z ciężkiego szkła, etykieta minimalistyczna. Z opisu wynika, że Black Rose Tea jest do użycia na całe ciało i czyni pielęgnacyjne cuda, tu już nie wiem, ale chyba będę używać jej jako mgiełki, gdy będę mieć ochotę na świeżą różano-herbacianą nutę. Nie męczy mnie przy upale, a nawet pozwala lepiej go znosić, a o niewielu zapachach mogę to powiedzieć (Limon Verde, Green Tea klasyczna i Green Tea Intense ostrzejsza i chłodniejsza, Jardin de Kerylos, a i o dziwo ostatnio- zapomniana dotychczas, pogardliwie wciśnięta w kąt mgiełka Victoria Secret (!) Strawberries&Champagne lekka, kwaśno-truskawkowa, o jaka nagle teraz dobra). Bo czasem już nawet L’eau de Issey czy Acqua di Gioia nie są każdego dnia odpowiednie, gdy jest ponad 30 stopni. Także odnalezienie niezobowiązującej zielonej róży jest ok.

Leokadia
Leokadia
5 lat temu

Dobra ale nie tak dobra jak figa, zgadza się? tamtej dałeś 9,5 a tej tylko 7,5. Ciekawa jestem czy mozna ją jeszcze gdzieś powąchać stacjonarnie, bo troszke nie chce mi sie brać w ciemno…no chyba że warto? Na wakacje zabrałam ze sobą tym razem tylko 3 zapachy: biały Narciso, Jo Malone Mimosa&cardamon i najbardziej wakacyjne dla mnie TF Eau de soleile blanche. Ciekawa jestem czy mimosa Elisabeth Arden trzymałaby poziom tej trójki i w jakiś sposób ją uzupełniała.

bea
bea
5 lat temu
Reply to  Leokadia

Mimosa jest np. w R. Pewnie też w H. Bywa, że stoją testery. Bywa, choć są takie H. jak w Krakowie przy ul Floriańskiej, że każdy, dosłownie każdy zapach ma swój tester. Pozazdrościć mieszkańcom…