Bardzo lubię tę włoską markę, ponieważ z wielu, pozornie prostych tematów potrafi wyczarować cuda.
Co prawda, ilość flankerów i edycji limitowanych może porazić, lecz często są to perfumy na wysokim poziomie. Z taką nadzieję sięgnąłem po najnowszy zapach Prada La Femme Water Splash. Pamiętam, że szkic tej recenzji napisałem bez żadnych informacji marketingowych będą na jakimś lotnisku. Pamiętam również, że z wielu premier do użycia globalnego wybrałem właśnie tą, aby nie przeszkadzać współpasażerom. To sporo mówi o charakterze kompozycji.
Prada przedstawia zapach kwiatowy z chłodnym akcentem zieleni. W gruncie rzeczy podobny do odmiany La Femme L’Eau. Kwiaty nie są tu przedstawione w tak masowy sposób jak w pierwszej wersji. To akurat zaleta. Czuć pewien chłód i wyniosłą elegancję. Cały obraz skojarzył mi się z damą na wakacjach. Z tym, że to taka nie do końca współczesna dama. Jest w tej kompozycji coś z lat 90.
Podoba mi się gra akordem zielonym. To takie trochę listowie o poranku. Czuć krople chłodnej rosy. Sam akord zielony jest jednak przyjazny i mainstreamowy. Na pewno nie są to chaszcze Herba Fresca albo ekstrakt wykwintności Chanel No. 19. Natomiast warto mieć na uwadze, że nie są to perfumy w typie letnich limitowanek dla nastolatek.
Nie podoba mi się natomiast ewolucja akordu kwiatowego, który nie trzyma klimatu zmrożonego pyłku kwiatowego i damy na wakacjach. Podąża on w stronę proszku do prania i czegoś chemicznego. Prada La Femme Water Splash zaczyna trącić kurzem i czymś tanim. Ta słaba baza jest główną różnicą między tą edycją a Prada La Femme L’Eau. Jest to o tyle dziwne, że Prada pokazała już, że potrafi przeciągnąć te chłodne kwiatowe akcenty do najgłębszego fundamentu.
Opinia końcowa o Prada La Femme Water Splash
Letni zapach dla eleganckich kobiet… mógłby to być. Porównując La Femme Water Splash i La Femme L’Eau wyraźnie lepszą kompozycją jest to druga. Klimat podobny, ale wykonanie starszej edycji jednak jest na wyższym poziomie.
Zauważam jeszcze jedną sprawę. Opisując te perfumy nie odwołałem się do żadnej konkretnej nuty (rośliny). To z powodu tego, że bardzo trudne wyłuskać tu pojedyncze składniki. Mamy akord zielony, mamy cień cytrusów, mamy akord kwiatowy, mamy zakurzone syntetyki, ale NIE mamy konkretnej ingrediencji.