Nie łączyłbym tego produktu z klasycznym K
To są jednak trochę inne kompozycje, które dzieli sporo detali. Po pierwsze, Dolce&Gabbana K Eau de Parfum ma ciekawie wplecioną nutę papirusową. Nie każdy musi ją lubić, ale nie można zaprzeczyć, że to motyw oryginalny i sam w sobie stanowi wielki plus. Co więcej, jestem prawie pewien, że w kompozycji użyto naturalnej ingrediencji (lub efekt papirusowy odtworzono z innych naturalnych olejków). I to właśnie ten akcent skłonił mnie do napisania tej notki.
Pierwsze partie tych perfum są po prostu dobre. Stanowią przy tym element, który wyróżnia się w tle męskich premier (które – powiedzmy sobie szczerze – w 90% są tragiczne). Początek jest i słodki, i ziołowy, i owocowy, i zielony, i drzewny. Jednocześnie nuty te nie stanowią jakiejś obrzydliwej pulpy. Wszystkie zdaje się pokrojone w spore kosteczki, ale bez blendowania. I tam właśnie najwięcej jest naszego papirusu. To charakterystyczna nuta – lekko słodka, drzewna, zakurzona (ale w sposób szlachetny).
W następnych etapach wartość kompozycji wciąż pozostaje powyżej średniej. Poziom naturalności spada i zaczynają się nam wyłaniać plastikowe elementy, ale nie jest to tragedia. W tej części do głosu dochodzą syntetyki drzewne i akord ziołowo-słodki, lekko mdły. To jest dalej w miarę ciekawe, ale zdecydowanie poniżej jakości początku.
I później Dolce&Gabbana K Eau de Parfum porusza się równią pochyłą, którą od początku szła wersja klasyczna.
Opinia końcowa o perfumach Dolce&Gabbana K Eau de Parfum
Ciekawy na początku, a później jak zawsze.