Porzeczka jest tematem, który w perfumach bardzo lubię. W zależności od intencji perfumiarza może przybrać bardzo różne oblicza – od ulepnie słodkiego po cierpkie i zielone oraz, co oczywiste, wszystkie stadia pośrednie
Simone Andreoli Business Man to woń wytrawna, gorzka wręcz, gdzie porzeczka została przesunięta w ten drugi skraj spektrum. Słodyczy i tonów drinkowych nie znajdziemy tu wcale. Jest za to sporo oszronionej lodem zieleni. Czy tak pachną perfumy biznesowe i męskie? To raczej pomysł autora, ponieważ według mnie to klasyczny uniseks. Przesunięcie w męską stronę (niewielkie) zawdzięcza temu, że do minimum ograniczono stężenie cukru.
Wytrawność kompozycji poczujemy już od samego początku, kiedy nutą pierwszego planu jest grejpfrut. Owoc ten sam w sobie jest niesłodki i kwaśny, a tutaj dodatkowo skierowano go w obszary pestkowe. Jeśli ktoś spróbował rozgryźć pestkę jakiegokolwiek cytrusa, to wie, że na języku zostanie wybitnie gorzki i zielony posmak. I to właśnie taki efekt osiągnięto w Business Man. Czuć nawet zdrewniałą otoczkę pestki, a klasyczny zapach olejku grejpfrutowego zepchnięto na drugi plan.
Taka sama historia dzieje się z czarną porzeczką. To owoc raczej nie do końca dojrzały, a sam absolut zdaje się, że uzyskano nie tylko z liści, ale też z gałązek. Wyraźnie czuć tu bowiem drewniany podton, który zastąpił tony słodko-owocowe (w praktyce to pewnie zasługa wetiweru). Na swoim miejscu, w klasycznym brzmieniu pozostaje tylko zielona frakcja akordu porzeczkowego. Bezpośrednio z nią związany jest aromat trawiasty, ale w formie dalekiej od trawy Heeley’a (L’Amandiere) czy Diptyque-L’Artisan (Philosykos-Premier Figuier). Nie ma w nim świetlistej radości, a bliżej tej trawie do kobierca w ciemnym lesie. Wśród źdźbeł zdarza się, że rośnie piołun.
Opinia końcowa o perfumach Simone Andreoli Business Man
Kompozycja jest chłodna, może nawet ponura przez wzgląd na małą ilość słodyczy. To może budować wrażenie wyniosłości i może właśnie stąd ten pomysł na nazwę. Jedno jest pewne – Business Man to zapach niepodobny do żadnego innego – a przynajmniej ja takiego nie poznałem. Stoi też w opozycji do radosnych Svensk Prakt.