30 października 2021

Estee Lauder Paradise Moon

Zapach Estee Lauder Paradise Moon dostępny na Douglas.pl (KLIK)

Estee Lauder Paradise Moon

Rodrigo Flores Roux to jeden z moich ulubionych perfumiarzy

W zapachu Estee Lauder Paradise Moon wyczarował bardzo ciekawą interpretację kadzidła, kwiatów i owoców. Zrobił perfumy niezwykle zmienne, wręcz dokonujące na skórze szokujących rewolt. I po raz kolejny muszę napisać, że deklarowany oficjalnie spis nut nie odzwierciedla złożoności tej kompozycji.

Przy pobieżnym, wstępnym teście wydawał mi się to aromat najbardziej masowy, o owocowym otwarciu. Natomiast okazało się, że to tylko wstęp i jedna z wielu twarzy absolutu z płatków osmanthusu. Ten kwiat pachnie sam w sobie mało kwiatowo, a częściej podsuwa na myśl kisiel malinowy lub wiśniowy. Z tego powodu to jedna z ciekawszych ingrediencji w warsztacie perfumiarza. Początek Paradise Moon pachnie właśnie w ten sposób.

Później, dosłownie po 5-10 minutach, przechodzimy przez frakcję chłodniejszych, narkotyzujących kwiatów o drzewnym, nieco słodkim i kadzidlanym niuansie. Po pół godzinie perfumy niemal zupełnie tracą wątki kwiatowe i owocowe, stają się przy tym pełnoetatowym „kadzidlakiem” z cieniem retro akordu. W tym momencie zaczynają przypominać wspaniałe L’Ame Perdue, zresztą też wykonane przez Flores Rouxa. Akord żywiczny wychodzi jednak na pierwszy plan i prezentuje swoją złożoność. Mamy zatem obraz katedry, drewnianego kościoła w iglastym lesie, sosnowych szpilek, a nawet żywicę na modłę palonych opon i koksowni. Przez cały czas wyczuwalne są też (choć w minimalnym stopniu) wątki kwiatowe. Jeśli ktoś pamięta Black Cashmere Donny Karan, to poczuje szczątki ich klimatu tutaj.

Z czasem Estee Lauder Paradise Moon nabiera pewnych niuansów przybrudzonych i zwierzęcych, a wątki kadzidlane zostają skumulowane do postaci skwierczącej, nieco zwęglonej żywicy. Ale pojawia się też kontrastowy chłód a’la olibanum, więc nawet w bazie jesteśmy zaskakiwani grą składników.

Opinia końcowa o perfumach Estee Lauder Paradise Moon

Kolejna świetna pozycja w portfolio Estee Lauder. Bardzo nieoczywiste połączenie nut.

Kampania perfum Paradise Moon

Wszystkie zdjęcia i materiały oficjalne pochodzą ze strony esteelauder.com

Najważniejsze cechy:

charakter: kadzidlany

+ oryginalna interpretacja tonów kadzidlanych

+ naturalny wydźwięk

+ bardzo ciekawa gra wszystkich nut

Charakterystyka:

Nuty: labdanum, skóra, osmantus

Rok premiery: 2021

Twórca: Rodrigo Flores Roux

Cena, dostępność, linia: woda perfumowana dostępna w pojemności 40 i 100 mL

Trwałość: bardzo dobra, około 7-8 godzin

Pozostałe recenzje

Dołącz do dyskusji

Subscribe
Powiadom o
guest
3 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
View all comments
Anka
Anka
1 rok temu

Ciekawe jest to, co piszesz, Marcinie. U mnie przy teście nadgarstkowym z Paradise Moon nie wyszło żadne kadzidło, przez kilka godzin czułam osmantusowy kisiel z lekką nutą skórzano-zamszową pod koniec. Muszę zdobyć próbkę do testu globalnego, bo był to mój drugi typ do ewentualnego zakupu, a to pierwsze podejście było rozczarowujące.

Last edited 1 rok temu by Anka
Monika
Monika
11 miesięcy temu
Reply to  Anka

Szkoda ,że jest bliskoskórny. Za taką cenę spodziewałam się większej projekcji

Leokadia
Leokadia
1 rok temu

Desert Eden czy Paradise Moon? Oto jest pytanie! Początkowo zniechęcił mnie osmantusowy kisiel , za to urzekło kadzidło i róża. Ale w stu procentach przyznam Ci rację że siłą Paradise Moon jest zmienność. To co zostało na skórze po dłuższym czasie było jednak ciekawsze. Tylko co zrobić z tym pierwszym etapem który trochę irytuje? Z kolei z Desert Eden na mojej skórze zostaje tylko różany olejek i to w wersji dużo słabszej niż YR Rose Oud. Więc jednak ta opcja zdecydowanie na nie, mimo pięknego mega-eleganckiego początku.