Ten zapach będzie miał mnóstwo negatywnych recenzji w internecie
Shiseido Ginza Murasaki jest bowiem kompozycją słodziutką i drinkową. Nutą główną uczyniono weń fiołki i owoce, ale ich forma jest zaskakująca. Fiołek jest tu scukrzony, kandyzowany. W zasadzie można powiedzieć, że to cukier z fiołkiem. Efekt jest piękny i chociaż logika podpowiada, że tak pachniało Insolence, to jednak są to perfumy odległe. Tam frakcja owocowa była szlachetna, nawet dostojna, a sam fiołek mocno pudrowy i kobiecy. Shiseido stawia na wydźwięk bardziej dyskotekowy, co jednak nie stanowi wady samej w sobie.
Gdyby Escada chciała zrobić fiołkowy drink, to podejrzewam, że mógłbym pachnieć właśnie jak Shiseido Ginza Murasaki. Zresztą jakieś 20 lat temu była taka fiołkowa limitowanka i chyba nawet robił ją dla Escady Francis Kurkdjian.
Warto podkreślić, że Murasaki są przyjemne w odbiorze, choć mogą być ocenione jako agresywne. Wyróżniają się wśród kompozycji fiołkowo-owocowych. W ostatnich latach ten obszar perfumeryjnej mapy mogliśmy zwiedzić z Emanuel Ungaro Lilac, ale propozycja Shiseido jest bez porównania lepsza. Obraz słodkich, owocowych fiołków jest wzbogacony chłodniejszymi tonami kwiatowymi, która są trochę jak wdech zimnego powietrza na tym cukrowym morzu. Również baza zachowuje swój charakter, wręcz nabiera nieco likierowych tonów. Na szczęście nie ma tam nuty syntetycznej wanilii, karmelu lub innych typowo smakowitych nut. To sprawia, że nawet po wielu godzinach wciąż widzimy fiołkową słodycz.
Opinia końcowa o perfumach Shiseido Ginza Murasaki
Problem z zapachem Shiseido Ginza Murasaki jest taki, że stereotypowo nie cenimy tego typu kompozycji i uważamy je za tanie i dziecinne. Według mnie jest to jednak dobrze skonstruowane pachnidło w swojej kategorii i naprawdę mogę polecić testy – zwłaszcza jeśli ktoś lubi słodycz w perfumach i chciałby pachnieć jak wata cukrowa popijana drinkiem zbudowany na likierze fiołkowym.