Gdybym wąchał te perfumy w ciemno, to powiedziałbym, że jest to Bois Marocain
Stylistyka zapachu Tom Ford Ebene Fume i Drewna Marokońskiego jest bardzo zbliżona, choć trudno mi dokładnie porównywać ze względu na odległość wspomnień dotyczących drugiej z wymienionych kompozycji. Ich recenzja na blogu pochodzi sprzed 11 lat.
Ebene Fume już od pierwszej sekundy pachnie jak woń kadzidła i pieprzu. Świdruje w nosie. Przypomina akord syczących w trybularzu grudek żywic i metalu. Sam start może być odebrany jako chłodny i udawać wytrawne kadzidła z Avignon, Casbah czy Cardinal na czele. Faktem jest jednak, że z każdą minutą temperatura rośnie. Zapach rozkłada się jak wachlarz i pokazuje znacznie więcej elementów. W końcu kadzidła się zapalają i przez kilka godzin doświadczamy bardzo ciekawej, choć ujętej w jednym obszarze, gry.
O ile na początku dominował efekt kadzidła frankońskiego – olibanum, to z czasem kierunek wiedzie do labdanum. Rodowód kadzidlany jest jednak niezaprzeczalny od początku do końca.
Wartością są przede wszystkich inne puzzle. Mamy zatem akord skórzany, ale o galanteryjnym odcieniu, a nie skóry garbowanej, mamy akord zwierzęcego piżma z kroplą róży, szlachetny kurz papirusów. Pojawia się wątek paczulowo-ambrowy i ziołowy. Faktem jest, że skorupą perfum Tom Ford Ebene Fume jest kadzidło. I dopiero pod nią dzieją się te wszystkie rzeczy. Tego hebanu w ciemno pewnie bym nie zgadł, ale faktycznie wątek palonego drewna jest obecny w kompozycji. Niektórym skojarzyć się może ze spalenizną, którą świetnie odwzorowano w jednym z zapachów ze złotej linii Serge Lutens (nie pomnę teraz nazwy), ale nie jest to też akord wychodzący na pierwszy plan.
Akord zwierząco-piżmowy nadaje Ebene Fume pewnego przybrudzenia, które świetnie komponuje się jednak z ciepłem żywic. W podobnym stylu grała Dziewczyna w Szpilkach.
I nawet w najgłębszej bazie, po 8-9 godzinach, na skórze wciąż czuć kadzidło i drewno. I o to chodzi, bo chemicznych i tanich baz mam już dość.
Opinia końcowa o perfumach Tom Ford Ebene Fume
Kompozycja na bardzo wysokim poziomie, choć niezbyt oryginalna. Spędziłem z nią tylko 3 dni, ale jestem pewien, że podczas dłuższego noszenia może odkryć więcej swoich twarzy.
I jeszcze uwaga – to nie jest rzecz w stylu Sahara Noir i nie sięga jej poziomu (mimo podobieństwa nut).