Philipp Plein przedstawia swoje pierwsze perfumy dla kobiet
Należą one do popularnego nurtu owocowo-kwiatowego i słodkiego, ale wykonane są z dbałością o detale. Do tego dołóżmy fakt, że są miłe w odbiorze i nie rażą nadmiarem sztuczności. Kolejny plus Philipp Plein Fatale zbierają za zmienność i udanie złożony akord paczulowy, który na samym początku sprawia, że porównania choćby z Sarah Jessica Parker Lovely czy Lancome Idole L’Intense nie będą błędem. Dzieje się tak pomimo deklaracji nuty paczuli w bazie (a nie w głowie).
Kwiaty i owoce w Fatale są trudne do wyszczególnienia. To trochę taka pulpa, ale na szczęście nie pachnie jak perfumy z niskiej półki. Dużo dobrego robi to wyraźne paczulowe podbicie. Jest trochę chmurkowe, trochę ziemiste, trochę wprowadza kakaowego pudru. Z czasem kompozycja przesuwa się w stronę waniliową. Oczywiście, nie mam złudzeń, że zastosowano tu naturalny absolut, ale znowu mogę powiedzieć, że akord waniliowy zrobiono z dbałością o szczegóły. Wyraźnie czuć w nim mleczne podtony, słodyczy jest nieco budyniowa i po prostu przyjemna. Co ważne, wciąż nie jesteśmy rażenie chemią, choć na tym etapie nie czuć już paczuli.
Opinia końcowa o perfumach Philipp Plein Fatale
Z pewnością nie jest to arcydzieło sztuki perfumeryjnej, lecz całościowo może się podobać. W kategorii perfum masowych jest warte uwagi. I stanowi ciekawy krok między niską półką a perfumami luksusowymi.