To pierwsza pozycja z mainstreamowej kolekcji Dior, którą podpisuje swoim nazwiskiem Francis Kurkdjian
Dior J’adore L’Or 2023 nawet w najmniejszym stopniu nie jest zbliżony do dwóch poprzednich edycji L’Or. To sprawia, że nazwa w mojej ocenie nie do końca jest uzasadniona, ale też nie jest to jakiś szczególnie ważny aspekt. Liczy się wszak sam zapach, a on – powiedziałbym, że jest średni. Na pewno całość odbieramy zdecydowanie lżej od poprzedników, a wyraz poszczególnych nut odpowiada bardziej wersji klasycznej Eau de Parfum. Zakładam, że fanki kolekcji będą w stanie wyłuskać podobieństwa również do innych flankerów, zwłaszcza tych o nieco podwyższonej mocy względem pierwotnej Wody Perfumowanej.
Na samym początku liczyłem, że będzie to pachnidło zmienne, wielowątkowe, zachwycające jakością składników. To wrażenie było zasługą gry kwiatów, które były ciepłe, złociste i miały w sobie pewne, naturalne frakcje odpowiednich olejków lub absolutów. Zapach był nieco przybrudzony dzięki temu, dodatkowo z kroplą czegoś retro, ale przy tym już od startu charakteryzował się delikatnością. Ta zwiewność jest zresztą częstym motywem prac Francisa Kurkdjiana.
W drugim tonie kompozycja staje się nieco słodsza, wchodzi w nurt kwiatowców głównego nurtu. Może być też opisana jako „dziewczęca” z wątkiem piaskowym, plażowym. Zgaduję zatem, że na początku Dior J’adore L’Or dominuje kwiat pomarańczy, a później jaśmin i (bez deklaracji w składzie) ylang ylang. Natomiast akord ten jest tam zręcznie zapleciony, że trudno rozpoznać pojedyncze kwiaty, bo one zawsze grają razem. Zmieniają się tylko ich proporcje.
Niestety, dość szybko te wszystkie obrazy giną i są zastępowane przez akord chemiczno-zakurzono-pudorowo-białokwiatowy, który stanowi 70-80 % całości. Z tym, że to już nie są naturalne kwiaty, a jakieś molekuły rodem z masowych półek.
Musimy być świadomi tego, że akord kwiatowy J’adore powstał na kanwie syntetycznych, tanich molekuł. Główną z nich jest aldehyd heksylocynamonowy, hydroksycytronellal i antranilan metylu z jononen alfa. Jeśli odwrócimy pudełko J’adore L’Or 2023 do góry nogami, to w składzie INCI znajdziemy wyjątkowo niekorzystne ułożenie składników, świadczące o tym, że jest to tani produkt bazujący na chemicznych, tanich molekułach, a składniki naturalne to malutka część i wyczuwalna niemal tylko na początku.
(Po skończeniu recenzji wziąłem na tapetę składy INCI kilku innych perfum kwiatowych i mam już chyba temat na LIVE na Instagramie)
Opinia końcowa o Dior J’adore L’Or 2023
Zapach udany jest tylko w początkowej fazie. Później razi taniością popularnych, masowych molekuł kwiatowych. Na pewno nie jest to kompozycja luksusowa – ani pod względem składników, ani pod względem gry i połączeń.