Marka Tom Ford należy do grona tych najpłodniejszych w świecie luksusowej perfumerii. Póki co, większość premier stoi na wysokim poziomie, więc nie jest to dla mnie powód do obaw.
Na jesień 2023 firma proponuje nowość – perfumy Tom Ford Myrrhe Mystere – które należą do kolekcji Private Blend. Zapach ten nie pachnie jednak mirrą. Znacznie bliżej mu do kadzidła labdanum z tonami kadzidła frankońskiego. Mirra pojawia się jako dodatek i uzupełnienie kompozycji. Faktyczny stan rzeczy jest taki, że kompozycja należy do szerokiego grona ciepłych, drzewnych kadzidlaków, które rozpoczęły się debiutem Bois Marocain. Później do tej grupy należała Sahara Noir i wiele innych pozycji (np. Ebene Fume). Widać, że motyw ten gwarantuje sukces sprzedażowy marce.
W przypadku Myrrhe Mystere otrzymujemy taki żywiczny aromat, ale jednak bez jakichś spektakularnych rezultatów. Jest dość słodki, mniej dymny niż możemy przypuszczać. Sama kompozycja jest też dość płaska i mało zmienna, choć jakość składników stoi na wysokim poziomie. I od początku po bazę perfumy mają naturalny wydźwięk, przynajmniej w dominującej części. W ciemno powiedziałbym, że główną nutą jest tu labdanum, nie mirra. A jego głównym dodatkiem uczyniono wanilię w formie słodko-mainstreamowej, lecz niesyntetycznej.
To wszystko sprawia, że produkt jest przyjazny, łatwo w odbiorze i prosty. Nie zmienia się w sposób diametralny. Z czasem po prostu traci moc i powoli się wysładza. Akcenty kadzidlane zmieniają się w ciepłe drewienka z cukrem, choć nawet w bazie, do momentu zaniku, wiemy, że to woda oparta na żywicach.
Opinia końcowa o perfumach Tom Ford Myrrhe Mystere
Zapach bezpieczny, rzetelnie wykonany, ale w tej grupie było już tyle pachnideł, że coś tak nudnego i przewidywalnego nie ma wielkich szans na podbicie nosów.