Chciałbym opisać wszystkie ekstrakty nowej kolekcji. Mam nadzieję, że nie stracę zapału. Dzisiaj zatem o czwartej pozycji
Guerlain Iris Pallida Extrait 6 to bez wątpienia perfumy szlachetne, pachnące „drogo” i wytwornie. Irys ma tu formę czystą i pudrową. Całość jest bez przerwy miękka i puchata, kosmetyczna i wygrzana. Powiedziałbym, że motywem przewodnim jest wystawiona na słońce kosmetyczka, którą wykonano z jasnej skóry.
Obok motywu przewodniego dzieje się tu trochę innych rzeczy. Dość powiedzieć, że znajdziemy tu wątki znane z Shalimara czy Habit Rouge. Gdybyśmy założyli, że większość kompozycji jest idealna, taka jak opisana w pierwszym akapicie, to te małe detale wprowadzają pewne zabrudzenie, dysharmonię, ale i głębię. Sprawiają, że zapach nie jest nudny.
Trzeba też zauważyć, że lekkość i pudrowa kosmetyczność nie są rozcieńczone. Mają moc. Zaskakują swoją gęstością. To trochę tak jakby ktoś wysypał na nas ciężarówkę waty – niby lekkiej, ale jednak mogącej nas udusić. Iris Pallida nie traci tej cechy z czasem. Mamy tu irysowy konkret, który po wielu godzinach muska obszary retro buduaru. Pojawia się woń suchego drewna w kremowej formie, ale też z pewnymi drzazgami. Czasami całość ma wręcz fiołkowo-różany wydźwięk, jak Flower by Kenzo. Pojawia się motyw szminki i peruki, i czerwonego pluszu rodem z Histoires de Parfums Moulin Rouge.
Trzeba jednak koniecznie wspomnieć o tym, że na żadnym etapie nie wchodzimy w obszary marchewkowe, z którymi często utożsamiamy absolut z irysa. W tym wypadku muszę powiedzieć jednak, że Guerlain (podobnie jak Jacques Fath w swojej wodzie perfumowanej L’Iris de Fath) wykorzystał tańsze masło irysowe, a nie pełny absolut (który dopiero otrzymuje się z masła irysowego i jest przez to znacznie droższy).
Opinia końcowa o perfumach Guerlain Iris Pallida Extrait 6
Ciekawa kompozycja, bardzo mocno przesunięta w stronę kobiecą. Myślę, że zadowoli fanki irysów w wersji historycznej. Natomiast nie ma tej zapierającej dech opowieści, która towarzyszy wielu klasycznym perfumom Guerlain – czy klasykom, czy też nowościom. Użyłbym też określenie „perfumy przysadziste”.