17 maja 2024

Charlotte Tilbury Love Frequency

Charlotte Tilbury Love Frequency

Przekroczyłem właśnie półmetek przygody z tą marką

Dzisiaj o perfumach Charlotte Tilbury Love Freqency, które są kompozycją na wskroś różaną. Sam pomysł na zapach nie jest nowy. To róża obudowana szafranem, ciepła, sucha i delikatnie drzewna. Pamiętam, że podczas pierwszych testów przypominała mi żywo duet róża-oud, który występuje w wielu kompozycjach Montale. To czy nazwiemy tę nutę szafranem czy oudem, to już decyzja producenta i osób odpowiedzialnych za komunikację.

W tym przypadku najważniejsze jest to, że wrażenie pozostaje pozytywne. Brak mu jednak szlachetności. Czuć, że to wszystko jest po prostu sztuczne. Wyobrażam sobie, że Anne Flipo dostała zadanie stworzenia orientalnej, pięknej i bogatej róży, ale w budżecie bardzo niskim. Zatem walory samej konstrukcji są zauważalne. Nie jest to ordynarna kopia innych perfum. Nie jest to też prostacki kloc. Natomiast pachnie dość tanio.

Przyprawowa róża, która czarowała na początku, później pokrywa się kurzem. Zamiast czerwonego pieprzu i szafranu pojawiają się syntetyki piżmo-ambrowo-drzewne. Pewną namiastką sukcesu jest akord paczuli, który w pewnym stopniu ratuje bazę przed tragedią. Jest suchy, wytrawny, jakby spalony wręcz. Minusem jest natomiast to, że dalej czuć elementy oudowe – takie jakby ktoś chciał zrobić perfumy oudowe za 50 złotych.

Opinia końcowa o perfumach Charlotte Tilbury Love Frequency

To mógłby być wspaniały zapach, gdyby marka zwiększyła budżet na samą kompozycję. Czuć, że zrobiła go ręka profesjonalisty z dużym doświadczeniem.

Kampania perfum Love Freqency

Charlotte Tilbury Love Frequency perfumy damskie

Wszystkie zdjęcia i informacje oficjalne pochodzą ze strony charlottetilbury.com

Najważniejsze cechy:

charakter: różany

  • + dopracowana konstrukcja
  • – niska jakość składników
  • +/- ciekawy obraz przyprawowej, drzewnej róży, ale wykonanej z tanich syntetyków

Charakterystyka:

Nuty: róża, szafran, czerwony pieprz, paczula, akord piżmowy, akord ambrowy, drewno kaszmirowe

Rok premiery: 2024

Twórca: Anne Flipo

Cena, dostępność, linia: woda perfumowana dostępna w pojemności 100 mL

Trwałość: dobra, około 5-6 godzin

Pozostałe recenzje

Dołącz do dyskusji

Subscribe
Powiadom o
guest
9 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Kris
Kris
4 miesięcy temu

Jak dobry aktor, co musi grać w słabym serialu, żeby opłacić czynsz… czy tu też tak to działa…

Magdalena 2
Magdalena 2
4 miesięcy temu

Czytałam zagraniczne komentarze konsumentów i cała seria tych zapachów jest krytykowana.

Anonimowo
Anonimowo
4 miesięcy temu

Czysto teoretyczne- pozwólmy sobie na trochę fantazji:

Zapraszamy utalentowanych aktorów, umęczonych w serialach (ze trzech perfumiarzy), kręcimy film (zakładamy nową firmę niszową).
Inwestor zamiast kolejnej nudnej lokaty kapitału, wpłaca w koncepcję 10 milionów. Pasjonat tematu, bez pojęcia technicznego. Zostaje producentem i współscenarzystą.
Wciąga w przygodę także kogoś, kto zna techniczne aspekty, kocha temat i ma bardzo szeroki horyzont, reżyser i współscenarzysta- Pan.

Koncepcja- rok, dwa, małe laboratorium „alchemiczne”, 10 milionów, praca bez presji zysku, choć z nadzieją na taki, jednak w atmosferze pasji, tworzenia, artystycznego głodu.

Czy coś takiego jest możliwe? Czy realnie sami aktorzy pochłoną więcej niż budżet, a dodatkowo trzeba potężnego zaplecza za grube miliony i pękatych działów rozmaitych dziedzin z ogromną ilością pracowników?

Czy w oparciu o tych świetnych aktorów, w których drzemie tłamszony przez księgowych i marketingowców talent wraz z producentem pasjonatem, oraz reżyserem łączącym to wszystko, można w sensie techniczno- finansowym nakręcić od podstaw piękne dzieło? Czy starczy tylko na krótki i mierny filmik?

Izka
Izka
4 miesięcy temu
Reply to  Anonimowo

Zawsze można powiedzieć nie i pójść godnie zamiatać ulice. Na opinię pracuje się latami, natomiast traci w kilka chwil, a wchodzenie w układ dla pieniędzy zawsze kończy się źle, oczywiście dla twórców. Mają wybór i nie muszą podpisywać swoim nazwiskiem żenujących projektów. Ani księgowi takie hieny, ani zdolni perfumiarze takie niewiniątka. Tutaj nie mamy do czynienia z syndromem Kopciuszka, ale typowym skokiem na kasę, gdzie najbardziej lekceważony jest konsument, natomiast twórcy i ciemiężcy mają się całkiem dobrze. Nie kupować i tyle, to my kupujący mamy moc sprawczą, wystarczy to wreszcie pojąć.

Marta
Marta
4 miesięcy temu

Wąchalam wszystkie zapachy – okropieństwo, za darmo bym tego nie chciała

Anna
Anna
3 miesięcy temu

Czy może Pan zasugerować perfumy o podobnym wydzwięku ( podobnie pachnące ) ale lepsze jakościowo?