Muszę napisać parę słów o książce, która tak fenomenalnie traktuje o problemie węchu i zapachu. Z jednej strony o perfumach nie znajdziemy tam nic, ale z drugiej wspaniale obrazuje teorie zapachowe. Mimo że z założenia jest to pozycja popularnonaukowa to wyraźnie ciąży w kierunku tego drugiego członu. Nie szukając daleko- aby zrozumieć poszczególne teorie przyda się choćby podstawowa znajomość analizy matematycznej (równania różniczkowe, całki). Po kartach książki poza tym plączą się jakieś logarytmy, rozkłady statystyczne i inne, mniej ważne rzeczy.
Trochę przydługi wstęp o nauce jako takiej, o dążeniu do poznania nowych rzeczy i później od razu przeskok w badanie wpływu zapachu (wabików seksualnych) na ćmy, muszki owocowe i inne bezkręgowce. Autor używa możliwie najbardziej lekkiego języka, choć i tak w wielu momentach bez znajomości chemii, matematyki czy biologii nie da się ruszyć z miejsca. W książce szeroko opisano tropienie psów (zdecydowanie jedna z ciekawszych części) czy powrotu łososi do strumieni, gdzie się urodziły.
Nauka o zapachu, wydana w 1972 roku, może być miejscami nieaktualna, choć zasadniczo trzyma poziom. W końcowych częściach sporo miejsca poświęcono na opis aparatury poznawczej człowieka ze szczególnym uwzględnieniem problemu wywołania impulsu nerwowego przez pachnącą cząstkę.
Dla perfumiarzy przyszłych i obecnych, dla osób zajmujących się kwestią zapachu, dla zainteresowanych- to książka obowiązkowa. Po raz pierwszy realnie przydał mi się stek niby-bzdur wykładany na uczelni. A i jeszcze jedno, Pana Wrighta na język polski przełożył sam dr. inż. Władysław Brud.