Boże kochany… Jaką ja mam straszliwą alergię na tak debilne nazwy. Nie wiem jak duża impotencja twórcza musi charakteryzować kogoś, kto wpadł na taki pomysł. Kiss Me Tender w „nie-powiem-co”. Dobra, już nie marudzę i przechodzę do konkretów. Będzie krótko, szybko i przyjemnie.
Pewno razu Patricia de Nicolai powąchała heliotrop. Słodki, upojny, brzmiący migdałowo kwiat stał się zarzewiem tych perfum. Pojawił się jednak problem, którym była niemożność uzyskania olejku czy jakiegokolwiek ekstraktu z płatków. Francuska perfumiarz nie zraziła się tym i postanowiła, że jakoś odwzoruje tę woń za pomocą innych składników. Niekoniecznie trzeba być ekspertem od perfum, żeby wiedzieć, że heliotrop najbliżej pada migdałów. Przykładów jest mnóstwo. O, choćby perfumy Etro.
W Kiss Me Tender mamy 4 nuty: wanilię, migdały, siano i anyż… Wszystkie słodkie do bólu, anyż trochę ziołowy, siano i migdały ciut świdrujące. Sam zapach świetny. Gdyby nie to, że wszystkie ostatnie premiery niszowe są dość denne, to Kiss Me Tender zaszczyciłby to miejsce wcześniej. A tak, że nazwa też nijaka to poczekał w kolejce. Dla mnie to nauczka, żeby wszystko testować i niczego z góry nie skreślać.
Mój nos mówi, że są to same migdały i wanilia w wersji deseru polanego olbrzymią ilością amaretto. Na początku może faktycznie wychodzą jakieś zielone nuty, ale są ciche, niemal niewidoczne choć ostre. Później, w całości Kiss Me Tender zostaje kompozycją obrzydliwie słodką, migdałową do bólu zębów. Rewelacja na kółkach po prostu. A jak milutko grzeje przy -15C na zewnątrz. Ciąga smugi za noszącym, zbiera dużo pochlebnych opinii… nawet od obcych osób. Nie ma może 20-stu twarzy, ale ta jedna jest tak dobra, że wystarczy. No i trwały jest ten pocałunek jakby sam diabeł polewał amaretto do kielonka…
Nuty: wanilia, migdały, anyż, siano
Rok powstania: 2010
Twórca: Patricia de Nicolai
Cena, dostępność, linia: produkt niedostępny w Polsce; na luckyscent.com zapłacimy 60 $ za 30 mL wody perfumowanej, za 100 mL 130 $
Fot. nr 2 z cheesyeddies.com