Już jakiś czas temu Moschino Forever pojawiło się na sephorowych półkach, ale dopiero dziś pokusiłem się o recenzję. Przyznam bez bicia, że nie chciałem bezpodstawnie ganić tego zapachu. Przy pierwszym spotkaniu okazał się bowiem okropnie duszący. Sypał pyłem i kurzem bez opamiętania. Spotkanie takich…
Przykro mi to stwierdzić, ale długo na rynku to on nie pobędzie. Pierwsze nuty są intensywnym popisem anyżu i a’la szyprowej nuty. Forever na tym etapie zapuszcza brodę i szanse, że spodoba się młodszemu pokoleniu są iluzoryczne. Docenić należy fakt, że kompozycja jest wielowymiarowa, zmienia się na skórze w sposób ciągły i interesujący. Zmagania ziołowych nut szałwii, anyżu z drzewnym wetiwerem i pieprzem są świetnym popisem sztuki tworzenia zapachów, ale powtórzę raz jeszcze, że o sukces finansowy będzie raczej ciężko. Kategoria fougere (zwana paprociową) obecnie nawet w niszy nie ma się dobrze.
Pewnej szansy upatrywałbym w spójnej kampanii reklamowej, która wyróżnia się na plus na tle konkurencyjnych. Mamy więc podanego Josha Beecha w obiektywie Alesdaira McLellana. Wizerunek pierwszego otarty jest o klimaty militarne, surowe, męskie bez dwóch zdań. Tylko, czy to wystarczy, aby przyciągnąć klientelę? Ze swojej strony powiem, że trzymam kciuki za Moschino Forever. Zapach jest niebanalny, trudny, ale wąchanie jego zachowania na nadgarstku jest lepsze niż niejeden film.
Nuty: kumkwat, anyż, czarny pieprz, bergamotka, szałwia, bób tonka, wetiwer, drewno sandałowe, piżmo
Rok powstania: 2011
Twórca: Nathalie Lorson
Cena, dostępność, linia: zapach dostępny w pojemności 30, 50 i 100 mL; woda toaletowa; linia uzupełniająca obejmuje kosmetyki po goleniu, deo stick i żel po prysznic.
Fot. nr 2 z bankzdjec.pl