Najpierw trochę teorii…
Olejki pomarańczowe to bardzo duża rodzina, prawdopodobnie jedna z większych wśród pachnących roślin. Zasadniczo wielką różnorodność zawdzięcza pomarańcza swoim kilku gatunkom- słodkiej, zwanej chińską, gorzkiej (kwaśnej) i pomarańczy bergamoty. Jakby tego było mało każda z części drzewka pomarańczowego pachnie bardzo odmiennie.

Ryc. Plantacja pomarańczy słodkiej w Hiszpanii.
Mamy następujące olejki pomarańczowe:
– olejek pomarańczowy otrzymywany z owocni pomarańczy słodkiej; to ten najbardziej pomarańczowy z pomarańczowych; rześki, słodki i owocowy.;
– olejek bergamotowy otrzymywany z owocni niejadalnej pomarańczy bergamoty, zwanej „królową cytrusów”; zapach tego olejku jest bardzo intensywny, świeży i ostro cytrynowy na początku; z czasem zyskuje kwiatowo-balsamiczną nutę;
– olejek pomarańczy gorzkiej również otrzymywany z owocni ma zapach bardziej świeży i kwiatowy niż klasyczny olejek pomarańczowy;
– olejek neroli z kwiatów gorzkiej pomarańczy;
– olejek z kwiatów słodkiej pomarańczy to ten, którym się będę zajmował w nadchodzącym cyklu;
– olejek petitgrain, który dzieli się na dwa zasadnicze olejki:
a) olejek paragwajski otrzymywany z gałązek z liśćmi i niedojrzałymi owocami gorzkiej pomarańczy, który jest tańszą wersją olejku petitgrain;
b) bigarade otrzymywany metodą destylacji z parą wodną liści gorzkiej pomarańczy- bardzo, bardzo drogi; pomarańczowy lux.

Ryc. Limonen- podstawowy składnik wszystkich olejków z pomarańczy. W olejkach z kwiatów jego stężenia wynosi od około 4% do 16%, w olejkach z owoców nawet ponad 90%.
Jak widać, zapachy pomarańczowe to niezmierne bogactwo. Dodatkowo każdy olejek pachnie inaczej ze względu na różne miejsca zbiorów. Dla przykładu: olejek z kwiatu słodkiej pomarańczy z Hiszpanii ma od 2 do 4 razy większe stężenie sabinenu i farmazolu od innych olejków (tych produkowanych w Izraelu, USA, Włoszech). Takich substancji jest cała masa i ich wypadkowa powoduje wyraźnie wyczuwalne różnice między poszczególnymi olejkami.
„Zapach kwiatu pomarańczy jest wonią bardzo specyficzną. Nie ma w sobie nic z delikatnej woni fiołków ani z powiewnego oddechu frezji, jest bardzo konkretny. Dyszy spełnieniem.”
Tak o tym zapachu powiedział Jarosław Iwaszkiewicz- prozaik, poeta i eseista…
I nie można się z tym nie zgodzić. Olejek otrzymany z kwiatu słodkiej pomarańczy jest pełen świetlistości, choć nie brakuje mu orientalnego podbicia. Zresztą takie dywagacje i opisy zapachu to rzecz raczej subiektywna i nie ma co sobie tym zawracać głowy.

Sam olejek często jest mylony z neroli za sprawą bardzo podobnej nomenklatury- szczególnie zagranicą. O podstawowej różnicy jaką są inne kwiaty, które poddaje się destylacji już pisałem. Poza tym olejek z kwiatu słodkiej pomarańczy jest dużo tańszy niż neroli, bo wydajność jest dużo większa. Cieszy się jednak dużo mniejszą popularnością. Z jednej strony wynika to z faktu, że neroli jest obecnie otrzymywany syntetycznie a poza tym woń kwiatu gorzkiej pomarańczy jest przez większość odbierana bardziej pozytywnie.

Na rynku kwiat słodkiej pomarańczy króluje w kompozycjach monotematycznych i tak na dobrą sprawę rzadko się zdarza jego występowanie jako nuty pobocznej. Zauważyłem, że nawet jeśli jest deklarowany w składzie to bardzo często go po prostu nie czuć (np. Elixir Penhaligon`s, Olibanum Profumum). I przemilczę temat jego egzystencji w Addict, Joop Pour Homme czy truflowym Payardzie.

Nie pozostaje nic innego jak ubolewać po wycofaniu klasyka Gucci Eau de Parfum, w którym ta nuta była ujęta po prostu fenomenalnie. A przy okazji to właśnie w tych perfumach po raz pierwszy zetknąłem się z tym zapachem i dziś pozostaje wzorcem do którego porównuję każdą inną kompozycję. I nie ma co psioczyć, że kwiat pomarańczy sam w sobie pachnie pudrowo, damowo, skostniale czy staroświecko. Łamać schematy wypada i odkrywać tę nutę na nowo.
Czego oczekiwać od kwiecia drzewa pomarańczowego?
Przede wszystkim nie należy dać się zaszufladkować, wpleść w schematy i przekonania tłumu. Biały kwiat ledwie muska kształty pomarańczowych owoców- nie tylko na drzewie, ale również w perfumach. To fakt bezsprzeczny, że poza nazwą nie są złączone wieloma rzeczami owoce z kwiatami.

Muszę Wam powiedzieć, że wciąż czuję olbrzymi niedosyt jeśli chodzi o naukowo-perfumeryjne podstawy o kwiecie słodkiej pomarańczy- czyli fleur d`oranger i różnicami wobec neroli. Rozległe plamy nie mogą zostać usunięte przez informacje z internetu i książek-bardzo często sprzeczne. Mam wrażenie, że trafiłem w ślepy zaułek i pierwszy raz czuję się tak zirytowany. Stąd wzięła się sporo przerwa,która jednak nie przyniosła odpowiedzi na moje pytania.
Podejdę do sprawy jako miłośnik perfum, a nie specjalista od przemysłu perfumeryjnego. Mam w końcu przed sobą pięć wspaniałych wariacji z kwiatem pomarańczy w roli głównej… W planach była oddzielna recenzja każdego z zapachów, ale zbyt duża przerwa spowodowała olbrzymie zaległości- trzeba gonić.

Niestereotypową interpretację stanowią kwiaty pomarańczy spowite w kwaśne skórki, gdzie pomarańczowa barwa leje się strumieniami a rządzi ożywczy dech młodych owoców. Sam bohater przycupnął w kącie, skulił się w kłębek, oczyma błądzi w wilgotnym powietrzu. Prycha, pazurami tnie zielone pędy. Czuć kwaśną wodę i słabą nutę główną. Tak maluje się propozycja L`Artisana (Fleur d`Oranger).Powstała w ilości 6000 egzemplarzy kompozycja chyba jednak nie zdobyła uznania, bo wciąż jest w sprzedaży. Mimo wszystko czuć tu kompromis,sztuczne prężenie na oryginalność. Kwiat pomarańczy się boi. Zmuszony do agresji pokazuje nieprawdziwe niuanse, choć samo bogactwo przekazu zadziwia. W tych perfumach obcujemy z wieloma akordami, które ulegają metamorfozie jak w kalejdoskopie. Nie zmienia to faktu, że nie podoba mi się ta interpretacja. L`Artisan próbował wyrazić całe drzewo pomarańczowe- wyszedł zmokły kot, bojący się swojej ego.

W wersji light kwiat pomarańczy został też uchwycony w pozycji Le Labo- Fleur d`Oranger 31.Podobnie jak w L`Artisanie, ale bez zbędnej wilgoci. Tu już czuć pewien buduar i kwiatową biel, choć jednocześnie zapach spowija ciemna zieleń-jakże charakterystyczna dla wetiweru. Nie da się ukryć, że i tu duży nacisk postawiono bardziej na oranger niż fleur.Nie są to gnijące czy wystraszone nuty, ale prężące się na pomarańczowym słońcu. Bardzie dojrzałe niż młode, choć i tu nie uniknięto kwaskowatego podbicia. Brakuje swoistej kwiatowej”Francji-elegancji”. I tylko moim przypuszczeniem niech pozostanie myśl o sileniu się na uniszowienie tej nuty przez Le Labo (z pięknej, acz prostej ingrediencji robienia „niewiadomoczego”).
W tym momencie swoje tańce brzucha wykonuje kompozycja Evody (oddzielna recenzja),która rozgranicza obszar interpretacji orange blossom. Po przekroczeniu granicy wchodzimy w ekstrakty elegancji, wijące się kwiaty na kapeluszach.

Przycupnął na toaletce pomarańczowy kwiat, a z niej na suknię kobiety i jej kapelusz. Pięknie pachnąca młoda dama niesie tę tajemniczą, pełną blasku woń. Mazzolari zaproponowało mariaż ze skórą, który wreszcie jest taki jaka być powinna tytułowa nuta. To nie zapach dla uwodzicielskich lolitek, to woń ciężka, wprawiająca w osłupienie, wspierająca słońce jak filar.Całkowicie odrzucono wodę i powietrze, tym samym Fleurs d`Oranger Mazzolari tłoczy się wokół ciała- niezdolny by ulecieć. Podbity jaśminem wydaje czyste białe tchnienia z niemal nie dającym się wyczuć pomarańczowym składnikiem. Bezsprzecznie to zapach największego kalibru,najpotężniejszy ze wszystkich pomarańczowych kwiatów jakie dano mi poznać. Bez pójścia na ugodę, bez trafiania w gusta ogółu. W Mazzolari czuć poprzednią epokę tworzenia zapachów.
I chyba wielką zagadką nie będzie kompozycja wspomniana poniżej. Kwiatowy klasyk można spokojnie powiedzieć o dziele Lutensa.To bez cienia zawahania mistrz w tej materii, powstały jeszcze w czasie chwały Sheldrake`a w 1995 roku. Użyte mnóstwo ingrediencji splotło się ściśle dając mnogość obrazów, jaskrawość i szarość. We Fleur d`Oranger Lutensa odnaleźć można i słońce, i deszcz. Dodatkowo pragnę zwrócić uwagę na zestawienia kwiatów: róży, tuberozy i jaśminu, które jednak nie zdominowały kompozycji, a tylko lekko musnęły pomarańczowy kwiat nadając mu bardzo lekki, wręcz wietrzny charakter. Błędem jest odrzucanie tych perfum ze względu na stereotypy, bo zapach to mistrzowsko wykonany i pieszczący nos- najlepszy ze wszystkich i niech długo żyje ten Lutens.

Nie można nie wspomnieć przy okazji tej nuty o klasyku Gucciego- Eau de Parfum,który oprócz tego, że jest swoistym sztandarem tej włoskiej firmy jest też szczytem sephorowej elegancji. Dużo piżma, wanilii i kwiatu pomarańczy robi z tych perfum pozycję klasyczną i zdecydowania ponad mainstreamowym bełkotem. Szkoda, że został wycofany.
Znacznie gorzej wypada najnowsza Prada– klasycznie kwiatowe otwarcie, a później to już kwaśne siuśki. Mogło być ciekawie, ale osobiście pozycjonuję Infusion de Fleur d`Oranger niżej niż wariacyjną Organzę z tego roku. Kompozycja Givenchy przynajmniej trzyma jakiś fason, czego powiedzieć nie można o Pradzie.
Niech żyje kwiat pomarańczy!
Evody, Fluer d`Oranger
Nuty: kwiat pomarańczy, neroli, jaśmin, białe drzewa, mandarynka, bergamota, piżmo, cedr
Rok powstania: 2008
Twórca: Celine Vasseur
L`Artisan Parfumeur, Fleur d`Oranger
Nuty: kwiat pomarańczy, neroli
Rok powstania: 2006
Twórca: Anne Flipo
Le Labo, Fleur d`Oranger 31
Nuty: petitgrain, bergamota, grejpfrut, piżmo, ambra, wetiwer
Rok powstania:
Twórca: b.d.
Mazzolari, Fleurs d`Oranger
Nuty: kwiat pomarańczy, neroli, jaśmin
Rok powstania: b.d.
Twórca: b.d.
Serge Lutens, Fleur d`Oranger
Nuty: kwiat pomarańczy, cytryna, jaśmin, tuberoza, róża, nasiona ambrette, kmin i gałka muszkatołowa
Rok powstania: 1995
Twórca: Christopher Sheldrake
Gucci, Eau de Parfum
Nuty: wanilia, kwiat pomarańczy, piżmo, ambra, jaśmin, bergamota
Rok powstania: 2002
Twórca: b.d.