Perfumy marki Chopard znajdziesz w perfumerii E-Glamour.pl
Podczas przełomu tysiącleci w jej mózgu komórki pod wpływem nieznanych czynników wykształciły sieć niezwykle gęstych połączeń. Obszary związane z wyobraźnią zapachu zaczęły niemal iskrzyć.
Obłęd kryjący się w tym zapachu nie pokaże twarzy każdemu. Czarna róża nie na każdym zapłonie i nie na każdym palisander zdusi się w puchu szlachetnej bawełny. Nie każdy doceni urok flakonu, który powstał z inspiracji serią Ice Cube i ma wyrażać ponadczasowość złączoną z żyjącą nowoczesnością. I te 76 kamyków oprawionych w rubinową czerwień…
Bardzo się cieszę, że większość ludzi gubi się w ogrodzie dzikich pnączy i ostrych jak brzytwy zdrewniałych kolców. Madness wciąż pozostał elitą wśród tego co znikło. Nie jest oklepany i nie jest obiektem zbiorowego orgazmu jak Theoremy, Black Cashmere`y czy inne Organzy Indecence. Chopard trwa na piedestale skromniejszym, bez blasku reflektorów i dzikich szturmów na wszelkie sztuki znalezione w internetowych sklepach. Trwa.
Nie ma co się dziwić skoro krew spływająca po zdrewniałych łodygach i karmiąca wybujałe pnącza jest tak dosadna. Leje się z nieba metaliczną poświatą, jest topiącym preludium. Tu większość wymięka. Reszta ucieka trochę później. Bo oto Madness atakuje zapachem kwiatu bawełny, który pachnie tak jak plaster wykonany, bądź co bądź, właśnie z niej. Zresztą, mało kto dochodzi do tego, że oskarżenia o gumowo-syntetyczny zapach to właśnie sprawa tej nuty. Po tym grupa wyznawców rubinowej czerwieni zostaje zdziesiątkowana. Zostają Ci, na których zapach rozkwita oszałamiającym różanym ciepłem. Nuta bawełniana przechodzi do drzewnej, choć wciąż różanej bazy. Madness potrafi jednak wykrzesać z siebie nuty początkowe, rzucić w nos mdłym różowym pieprzem czy przypomnieć bardzo charakterystyczną, ale słabą nutę liczi (którą wykryłem chyba tylko dlatego, że przeczytałem o niej w składzie). I spalić je następnie w czarnym ognisku różanych płatków.
W czasie, kiedy kolejne klony żądnych poklasku kobiet stoją w a`la prl-owskich kolejkach za Belle de Minuit, OI, BC, FdB, Theoremą, Tygrysami (zapomniałem o jakiejś hiszpańskiej muszce; nie liczę Nu, bo owczy pęd w tym kierunku ostatnio słabnie), Madness stoi niewzruszony poza tym chaosem. Obleczony w kolczastą maskę, niemal zdrewniały, niedający się poznać. I jedynie szaleństwo z oczu zdradza jego moc.
W 1999 roku twórczyni Madness stworzyła inną genialną różę- Mille et Une Roses dla Lancome. Nigdy wcześniej, ani nigdy później nie osiągnęła już tego poziomu. To był ten jedyny moment, kilkaset dni, kiedy w jej mózgu rozbłysł geniusz. Geniusz zgasł. Madness pozostał.
Nuty: róża, kumkwat, hibiskus, bawełna, różowy pieprz, liczi, palisander, drzewo Pao Rosa
Ocena ogólna: 10/10
Rok powstania: 2001
Twórca: Christine Nagel
Ryc. nr 1 pochodzi z www.4.bp.blogspot.com