Wreszcie z całą pewnością mogę stwierdzić, że wiem jak pachnie cyklamen. W Bal d’Afrique było dosłownie identycznie i nie można pominąć podobieństwa tych kompozycji. Pewien niepokój odczuwam, ponieważ tworzy się tu swoisty trend i pewne zaszufladkowanie. Ostatnie nowe propozycje Byredo (Blanche, Bal d’Afrique i dziś La Tulipe) przeczą różnorodności z jakiej znana jest ta szwedzka marka. Ba! La Tulipe to mało niszowa kompozycja nawet przykładając miarę wizji Gorhama, która uchodzi w świecie perfum za mało inwazyjną a bardziej ułożoną.
Znowu trudno ubrać to w słowa, bo niczym szczególnym to nie jest. Lekka „kwiatowość” z klasyczną frezją i wspomnianym cyklamenem jest przyjemna do wąchania, ale tylko przez parę pierwszych minut. Najciekawiej z punktu widzenia fana perfum przedstawia się jednak udział tulipanów w tej kompozycji. Od dawien dawna uczono, że kwiaty dzielą się na te pachnące i na te, które nie pachną. Tulipan był wrzucany zawsze do tej drugiej kategorii. Co więcej, irys i fiołek też uchodzą za niepachnące, ale można ich zapach wydobyć z liści lub kłącz. W przypadku tulipana o takiej rzeczy nie słyszałem, więc z dużym prawdopodobieństwem stwierdzam, że mamy tu syndrom figi. Tulipan został ukręcony z innych kwiatowych woni, choć stoi to w pewnej sprzeczności ze słowami Bena Gorhama:
„…by combining natural ingredients taken from different parts of the tulip as well as from other flowers it was possible to give life to this fragrance we set out to create.”
Co ciekawe w La Tulipe faktycznie można wyczuć zielony, szorstki zapach tulipanów, ale zupełnie niekwiatowy w klasycznym rozumieniu. Bardziej przypomina to gniecione liście i miażdzone łodygi. Jest to na pewno miły akcent, ale za mało go. Później jest już tylko syntetyczna baza, niby z jakiś drew i wetiweru, ale ja ich nie czuję.
Nuty: cyklamen, frezja, tulipan, wetiwer, nuty drzewne, rabarbar
Rok powstania: 2010
Twórca: b.d.
Fot. nr 1 z istanbulstreets.files.wordpress.com