Starzy czytelnicy wiedzą na pewno, że postać Bruno Jovanovicia pojawiła się już na kartach bloga. Szkoda, że nie względu na osiągnięcia perfumeryjne, bo przecież to jest rzeczą najważniejszą. Gdyby wierzyć zapewnieniom tego perfumiarza to Biotherm Homme Force powinien uczynić z mojego wątłego ciała godnego rywala Pudziana, a jak nie jego to przynajmniej Przemka Salety.
To drugie męskie perfumy tego producenta, które z założenia mają skusić użytkowników męskiej pielęgnacji z tej serii. Założę się, że duża część mężczyzn haczyk połknie z wielu względów. Po pierwsze- flakon. Metaliczny z matowym środkiem, który chyba nie tylko mi przypomina uchwyty ciężarów czy sprzętu fitness. Po drugie- kuleczka. Kuleczka to fenomen perfumeryjny, który dotychczas był wykorzystany jedynie w Nemo i każdy posiadacz Cacharela wie o czym mówię. Pamiętam, że czasami potrafiłem trzymać flakon w łapach przez dobry czas (np. czytając książkę) i jeździć palcem po kuleczce. Niestety, w Biothermie bohaterka się nie rusza, więc takiej frajdy nie ma, ale i tak ładnie to wygląda. Zawsze lepiej naciskać srebrną, metalową kulkę niż kawał plastiku, co nie?
A teraz o zapachu, który ma pobudzić moje zdolności psychokinezy i sprawić, że urosną mi mięśnie. Czuję wielki zawód, że nie działa coś to ;). Typowa góra z cytrusami nie zapowiada niczego ciekawego i na tym etapie mówię zdecydowane „nie”. Później Biotherm Homme Force robi nonszalancki zamach i wydziela ciekawe, słodkie aromaty. Piołun, cedr, wetiwer w wydaniu mainstreamowym robią dobre wrażenie, które usuwa w cień początkowe wyjące akordy. Mogło być nieźle, ale kompozycję zabijają chemiczne utrwalacze, które wnoszą typowe białe i syntetyczne obrazy. Teraz tak się zastanawiam, że może to z powodu tanich odpowiedników wetiweru, absyntu, cedru i innych składników, które trzeba odpowiednio doprawić, żeby w ogóle jakoś pachniały. Niestety w świat masowych perfum jeszcze nie wszedłem i prawdopodobnie nie nastąpi to szybko, więc póki co to jedynie moje przypuszczenia. A ogólnie na tle męskich kompozycji Biotherm Homme Force nie ma się czego wstydzić. Butla piękna, więc na brak zainteresowania nie powinien narzekać chłoptaś.
Nuty: grejpfrut, limona, mandarynka, neroli, absynt, wetiwer, drzewo cedrowe, ambra, paczula, kardamon
Rok powstania: 2010
Twórca: Bruno Jovanović
Dostępność i cena: Sephora, Douglas oraz perfumerie internetowe, gdzie kupimy 100 mL już za około 150zł; w serii dostępna również pojemność 55 mL i żel pod prysznic oraz dezodorant
Fot. z fragrantica.com