Po raz kolejny muszę powiedzieć, że „to już było”. Prawdę mówiąc nie spodziewałem się po Bergamote cudów, więc zawiedziony nie jestem. Kompozycja jest ładna, poprawna i rozwija się na skórze, ale nic ponad to. Co więcej, początek zupełnie nie przypomina zapachu dla kobiet, ponieważ zdaje się żywcem wyjęty z klasycznych, męskich wód kolońskich podbitych ziołami. I tylko przypomnę, że perfumy należą do serii Fleurs d’Ombre przeznaczonej wyłącznie dla Pań. Jak już wspominałem- zapach się rozwija i później jest już lepiej, choć znowu nie na tyle, żeby uznać Bergamote za obiekt wart czegoś więcej. Klasyczna kwiatowo-cytrusowa nuta serca nie daje się zapamiętać, ale tym klasycznym podejściem do tematu na pewno zyska sporą rzeszę wielbicielek. Jest malowana pasmami o zatartych granicach i właśnie to wywołuje efekt braku charakteru. O bazie można nic nie mówić, bo jest wtórna do bólu, w dodatku z chemicznym pazurem. Zupełnie nie potrafię dostrzec tu jakiś orientalnych konotacji, bo Bergamote daje mi na tacy zgniłe, lecz odświeżone w supermarkecie owoce (taki „myk” jak z myciem mięsa;) ). I to by było na tyle. Wąchać nie trzeba, bo ogólnie nuda totalna. Każdy inny zapach z serii kwiatowej Brosseau jest lepszy, a do niej wrócimy pewnie niebawem.
Nuty: gorzka pomarańcza, cytryna, bergamotka, jaśmin, rozmaryn, heliotrop, goździki, tonka, paczula, mech dębowy, ambra
Rok powstania: 2009
Twórca: Jean Charles Brosseau
Dostępność i cena: perfumeria Quality i perfumerie partnerskie; zapach występuje w pojemnościach 30 mL, 50 mL i 100 mL (odpowiednio w cenach: 154 zł, 235 zł i 325zł)