Pewnie mało kto zna historią Annick Goutal, którą opowiedzieć warto w kontekście całej jej twórczości- twórczości uważanej za nijaką, płaską, nieciekawą, staroświecką i skostniałą. Taka jest niestety prawda, bo Francuzka zwykła tworzyć perfumy ładne, ale pozbawione elementów zaczepnych, które wyzwoliłyby prawdziwy zachwyt. W dużej części to zasługa jej pierwszego męża, o którym na stronie artystki dowiadujemy się jedynie tego, że był perfumiarzem w Grasse, klasykiem. W sumie trudno się dziwić, że nie chciała takich danych upubliczniać, ale to może sugerować jego bardzo duży udział w koncepcie pierwszych kompozycji. Niemniej Goutal szybko weszła na salony i zyskała bogatych mecenasów. Jej historia potoczyła się szybko- Paryż, Londyn, Nowy Jork, później Azja i reszta świata. Zapachy z logo Annick pojawiły się w najbardziej luksusowych lokalizacjach jak Saks Five Avenue czy Neiman Marcus.
W tym czasie nie lilia, nie frezja, ani nawet nie jaśmin były ulubionym składnikiem Goutal. Była nią róża- od zawsze, na zawsze. To ten kwiat stał się tematem przewodnim serii pielęgnacyjnej Splendide i ten kwiat stał się już na zawsze symbolem Goutal-matki. Po drodze stało się jednak coś nieoczekiwanego. Ani wielkie pieniądze, ani wpływy i sława nie były w stanie zapewnić Annick zdrowia. Po ostatnich swoich wielkich premierach w 1996 roku (m. in. Eau de Sud, Grand Amour, Ce Soir ou Jamais) jej gwiazda zaczęła przygasać pod ciężarem nowotworu piersi. Młoda, bo wówczas 40-letnia kobieta zaczęła walkę, którą przegrała w 1999 roku. Od tamtej chwili domem perfumeryjnym jej imienia zarządza córka- Camille.
W 10 lat od tamtych smutnych wydarzeń młoda Goutal postanowiła stworzyć 3 lekkie wody, wariacje na różane tematy przeszłości- Rose Absolue, Quel Amour i nowe Rose Splendide, każda w wersji Eau Parfumee- lekkiej wody toaletowej. Od 1 września do 31 października 5 euro ze sprzedaży każdych perfum trafi na konto Stowarzyszenie na Rzecz Walki z Rakiem (AVEC), któremu patronuje opiekun Annick w czasie choroby- dr Khayata. 5 euro to już coś, około 8 % ceny.
Annick Goutal Rose Absolue Eau Parfumee
Pierwowzór uważam za najbardziej różany z różanych zapachów. Wersja Eau Parfumee to dalej ten sam zapach. Mocna czerwień ogrania niemal całą przestrzeń. Próżno szukać lekkich brzmień, ale momentami pojawia się jakaś soczysta, iście rabarbarowa nuta. Miło usłyszeć to „chrum” podczas ostrej jazdy. Rose Absolue Eau Parfumee to zapach pozbawiony większej filozofii, bo trudno takiej oczekiwać po delikatnie zmodyfikowanym klasyku. Solida, dobra, kompozycja na temat.
Nuty: róża turecka, damasceńska, bułgarska, majowa, egipska, marokańska
Rok powstania: 2010
Twórca: Isabelle Doyen, Camille Goutal
Cena, dostępność, linia: edycja limitowana; za 100 mL zapłacimy 395 zł w perfumerii Quality
Annick Goutal Quel Amour Eau Parfumee
Od razu mówię, że klasyka nie znam. Wersja Eau Parfumee jest… po prostu fantastyczna. Najmniej różana z różanego trio, ale za to strasznie musująca, kwaskowa, słodka w lizakowy niemal sposób, ale żaden głupiutki. W składzie wiśnie, śliwki, granaty i porzeczki, które ostatnio są moim konikiem. Do pełni szczęścia zabrakło malin, ale i tak efekt jest kosmiczny. To są najlepiej zestawione z różą owoce jakie miałem okazję wąchać.
Z czasem zapach trochę gaśnie i bardziej przypomina wijące pnącze porzeczkowego krzaka niż wysoką śliwę. Nabiera ostrej faktury, ale wciąż zachowuje fantastyczny, choć słabiej iskrzący niż na początku charakter. To wszystko sprawia, że trudno uznać Quel Amour Eau Parfumee za typowy zapach różany, bo nie ma tego zadęcia, powagi. Jest ekstrakt dziecięcych zabaw w ogrodzie, kiedy wszystko jest na krzakach i drzewach a słońce wciąż potrafi przygrzać wrześniowymi promykami. Muszę poznać klasyka.
Nuty: dzika róża, piwonia, porzeczka, wiśnia, śliwka, geranium, granat
Rok powstania: 2010
Twórca: Isabelle Doyen, Camille Goutal
Cena, dostępność, linia: edycja limitowana; za 100 mL zapłacimy 395 zł w perfumerii Quality
Annick Goutal Rose Splendide Eau Parfumee
I na koniec zostawiłem sobie ten najbardziej oczekiwany zapach Goutal- perfumeryjną interpretację serii pielęgnacyjnej Splendide Skincare. Niestety, rewelacji nie ma. Wariacja jest płaska, różana bez dwóch zdań, ale bez ikry. Sam zapach emanuje sterylnością laboratorium, białym piżmem w nadmiarze, które nie pozwala różanym molekułom wzbić się w górę. Trochę słodki, trochę gorzki, w sumie nijaki do bólu. Rose Splendide Eau Perfumee może się podobać osobom, które tej ingrediencji w perfumach nie trawią, bo tutaj występuje w maksymalnie ułożonej formie. Taka dama w zbyt ciasnym gorsecie.
Nuty: róża majowa, nuta zielona, piwonia, piżmo
Rok powstania: 2010
Twórca: Isabelle Doyen, Camille Goutal
Cena, dostępność, linia: edycja limitowana; za 100 mL zapłacimy 395 zł w perfumerii Quality
Finalnie uważam serię za udaną, trzymającą fason i na tle innych zapachów Goutal wybijającą się. O ile Rose Absolue to solidna interpretacja równie dobrego klasyka to nowe Rose Splendide jest po prostu nijakie. Quel Amour– zaskoczenie, które dodaje najwięcej plusów dla całej linii. No i cel szczytny jak by nie było. Za te kilkanaście tysięcy euro będzie można może choć o jeden dzień przyspieszyć powstanie skutecznego remedium i uratować choć jedną osobę więcej. Z drugiej strony musimy mieć świadomość, że za tego typu akcjami stoi krwiożerczy marketing. Jak by się nie opłacało to szczytnego celu by nie było. Pamiętajcie o tym.
Fot. 1,2,3,4 ze strony firmowej Annick Goutal
Fot. nr 5 z manuela-meurer.de
Fot. nr 6 z facesfromlife.com
Fot. nr 7 z etsy.com