Ostatnio naszło mnie na zapachy morza i ryb. Od prawa do lewa przypominam sobie motywy soli, piasku i wodorostów. Wniosek w sumie jeden i wcale trudny do przewidzenia nie jest- natury w perfumach skopiować się nie da. Ani w Bois Naufrage, ani w Sel Marin nie czuć morskiej subtelności, która została zastąpiona przez topory zapachowe. Po dwóch wspomnianych kompozycjach naturalnym powinno wydawać się skupienie na propozycji Profumum- Acqua di Sale.
Jak na markę niszową spodziewałem się głębszej prezentacji zapachu. Tymczasem rodzina Durante napisała parę zdań w stylu „fale rozbijają się o brzeg, poranne słońce świeci, plaża się błyszczy”… nawet Heeley ładniej opakował swój produkt (o zapachu PG nie wspominam, bo każdy pamięta słynne już zdjęcie Lucien’a Clergue). Choć liczy się przecież zapach a nie piórka dookoła, i z taką nadzieją przystępowałem do testów.
Perfumy bez historii, bo trudno o niej mówić w chwilach drażniącego chemizmu i jednowymiarowego jądra. To chyba miała być sól z imienia, ale nie wyszło. Bardzo nie wyszło. Kurz się z tego zrobił po prostu. W taką konwencję wpisuje się ta kompozycja od samego początku aż do śmierci naturalnej. Po drodze czuć bardzo wyraźny mirt. Składnik o tyle ważny, że występując w produktach Profumum zawsze pokazuje ciekawą, lekko słodką i ostrą twarz. Żyletka posmarowana miodem dosłownie. Podobnie było w Ichnusa i tak samo jest w Acqua di Sale. Szkoda tylko, że to jeden, nie ukrywajmy tego, mało znaczący wątek. Ciekawy i bardzo dobrze zrobiony, ale ginący w tumanach kreowanej w laboratorium soli.
Marność po prostu i nic więcej.
Nuty: algi, mirt, drzewo cedrowe, sól, truskawki
Rok powstania: 2008 (?)
Twórca: rodzina Durante
Dostępność, cena, linia: w perfumerii Quality za 100 mL wody perfumowanej zapłacimy 685 zł
Fot. nr 2 z wikipedia.com