Nie zamierzam improwizować, że znam trylogię Pierre’a Beaumarchais’go. Nie odniosę się z tego powodu do Figara. Zapach Lubin ma z tego powodu czysty start. Nie zakładam, że ma pachnieć „tak”, czy „siak”. Po prostu ocenię go bez uprzedzeń, jak zwykłe perfumy. Powiem więcej, Figaro to wariacja na temat L’Eau Neuve, którego to zapachu też nie znam. I nawet nie będę udawał, że jest inaczej.
Sama kompozycja zbudowana została wokół bardzo ciekawych nut. Mamy sosnę, śliwkę, figę i, licznie reprezentowane, nuty drzewne. Nadzieje były więcej niż olbrzymie. Niestety, Figaro to miks tych wszystkich składników w formie rozcieńczonej, płaskiej i totalnie nijakiej. Trudno, żeby taka beznadzieja mogła się komukolwiek spodobać. Początek jest bardziej alkoholowo-śliwkowy, koniec przypomina rozpadające się na deszczu trociny. W każdym momencie mam jednak wrażenie, że stężenie zapachu jest mikroskopijne. Zresztą trwałość tych perfum również pozostawia wiele do życzenia.
Nuty: grejpfrut, bergamotka, różowy pieprz, sosna, figa, jabłko, śliwka, kolendra, koniczyna, wetiwer, styrak, drzewo sandałowe, bób tonka
Rok powstania: 2010
Twórca: Thomas Fontaine
Cena, dostępność, linia: za 75 mL wody perfumowanej zapłacimy w perfumerii Quality Missala 340 zł
Fot. nr 2 z 5orangepotatoes.com